Tak naprawdę jednak, oglądamy film (saudyjskiej reżyserki Haify Al-Mansour) o kobietach w Arabii Saudyjskiej. Kobietach, które dzielą wspólny los, bez względu na wiek, pozycję społeczną, czy poziom zamożności. Podporządkowanych i uwięzionych w potrzasku norm społeczno-religijnych kraju, w którym mieszkają. Mamy więc tytułową bohaterkę i jej rówieśniczki, nieustannie karcone w domu i w szkole za wszelkie przejawy własnych dążeń i przyuczane do całkowitego podporządkowania i skrajnie pojmowanej skromności. Gdy jedna z koleżanek Wadjdy z kółka religijnego oznajmia, iż właśnie została wydana za mąż, otrzymuje gratulacje od szkolnej nauczycielki. Jest także matka Wadjdy, młoda i piękna kobieta, której radość życia stopniowo zanika wobec lęku przed porzuceniem przez męża. Wszystko w jej życiu, nawet miłość do córki, podporządkowane jest jemu, choć mężczyzna nie ukrywa faktu, że planuje założenie drugiej rodziny. I są też kobiety, które same żyjąc wedle ustalonych reguł, narzucają te reguły pozostałym, skazując je na powielanie własnego losu. Tak postępuje matka w stosunku do Wadjdy, jej teściowa, dążąca do ożenienia syna z drugą kobietą, a przede wszystkim dyrektorka szkoły dla dziewcząt, wyjątkowo gorliwie wtłaczająca uczennice w przewidziane dla nich role społeczne (choć jednocześnie pojawia się sugestia, iż sama łamie obowiązujące nakazy moralne).
„Dziewczynka w trampkach” to ciekawy, ale ponury i przytłaczający obraz życia kobiet w Arabii Saudyjskiej i innych krajach o fundamentalistycznych systemach. Oglądając film trudno o inną refleksję niż zdumienie nad ukazaną nierównością społeczną i uczucie szczęścia, iż nie żyje się w podobnym systemie religijnej i obyczajowej opresji. I choć finał opowiedzianej historii zdaje się pozostawiać nieco nadziei na przyszłość, to jest to finał, powiedziałabym, słodko – gorzki. Wprawdzie spełnia się marzenie Wadjdy, a jej matka wreszcie dostrzega wyjątkowość swojej córki, jednak dzieje się tak tylko dlatego, iż w życiu matki dziewczynki nie ma już mężczyzny…
Recenzja fajna, ładnie napisana i zachęcająca do obejrzenia, a jeszcze filmu nie widziałem. Niemniej trudno się to czyta białe literki na czarnym tle, bo oczojebie... Ustaw odcień szarości jak w linkach, będzie znacznie przyjemniej.
OdpowiedzUsuńTo zależy od pory i oświetlenia. Do czytania nocą poleciłbym program flux (zmienia gammę monitora) http://justgetflux.com/, czy Androidowy odpowiednik Twilight.
Usuńwedług mnie ten film wcale nie jest taki ponury ;)a jazda na rowerze wcale nie jest zakazana, ani w Koranie, ani w filmie nie pada ani razu takie zdanie ;) Co innego: nie wypada, nie może, ale zakazane to bardzo mocno słowo.
OdpowiedzUsuńUważam,że trochę za bardzo uogólniasz i naciągasz o różnych wyrwanych z filmowego kontekstu sytuacjach. Poza tym, zalecałbym większą ostrożność przy pisaniu o ludzkich wartościach, to temat dosyć skomplikowany a przede wszystkim subiektywny ;)
Recenzja nie jest zła o tyle, że widać, iż film Cie poruszył. To bardzo dobrze, mnie też :) Ale drogą która idziesz w interpretacji "dziewczyny w trampkach" dla mnie jest zbyt oparta na stereotypach.
Jeśli ktoś spodziewa się , że w tym filmie zobaczy : agresję, przemoc, poniżenie, przemoc seksualna, molestowanie, przekleństwa, policję religijną, więzienie, to się rozczaruje.
Film jest dramatem, ale wcale nie ciężkiego kalibru. Ogląda się go przyjemnie, bo w tej rzeczywistości,świat mężczyzn jest na wielu płaszczyznach śmieszny w żałosny sposób. Jako facet świetnie się bawiłem oglądając jak dziewczyny się z nich śmieją, sam się śmiałem.
Bo wbrew temu, co pisze autorka tej recenzji, w filmie nie chodzi o to, że w życiu przytłaczają nas problemy i nierówności społeczne. Tylko o to, jak sobie możemy z nimi radzić. Nie wszystkim się udaje, bo nie każde wybory są słuszne.
, "Za kamerą" stanęła kobieta, ale nie jest to bynajmniej feministyczny film w stereotypowym dla facetów znaczeniu ;) Poruszający i odważny, ale nie uciekający się do skrajności.