To historia dwóch kobiet, wampirów. Matki i córki. Klara (Gemma Arterton) to epatująca seksapilem, ekstrawertyczna, na oko dwudziestokilkuletnia dziewczyna. Eleonora (Saoirse Ronan), to melancholijna, zamknięta w sobie szesnastolatka. Poznajemy je, gdy na ich trop wpadają prześladowcy i po raz kolejny muszą uciekać. Osiadają ostatecznie w nadmorskim kurorcie, budzącym w Eleonorze wspomnienia wydarzeń sprzed dwustu lat, gdzie przygarnia je właściciel podupadłego hotelu "Byzantium".
Autorem scenariusza jest kobieta, Moira Buffini i cały film ma dość wyraźny podtekst feministyczny. Myślę, że miał być swoistą metaforą walki kobiet o ich prawa. Klara, będąc nastolatką, zostaje skrzywdzona. Kapitan Ruthven (Jonny Lee Miller) wykorzystuje ją i oddaje do domu publicznego, z zadowoleniem stwierdzając, że "dał jej zawód". Gdy po latach jego przyjaciel Darvell (Sam Riley), wręczy mu mapę prowadzącą do miejsca dającego nieśmiertelność, Klara skradnie dar i samowolnie wedrze się do elitarnego braterstwa wampirów, dotąd zarezerwowanego jedynie dla mężczyzn. Ponieważ kodeks nie pozwala im jej zabić, skarzą ją na najdotkliwszą karę w obliczu nieśmiertelności - wygnanie i w konsekwencji samotność. Gdy Klara zdecyduje się złamać kodeks i przekazać dar również córce, będą zmuszone rozpocząć wieczną ucieczkę przed zemstą braterstwa.
To, co nie do końca przekonuje mnie w scenariuszu "Byzantium", to sposób w jaki przeszłe wydarzenia determinują na zawsze dalsze losy bohaterów. Klara raz skazana na prostytucję przez dwieście lat się od niej nie uwolni. Gdy tylko wprowadzi się do "Byzantium", od razu zacznie namawiać właściciela, by zorganizować w nim dom publiczny. Z jednej strony chcąc uchronić córkę przed losem, który stał się jej udziałem, oddała ją na wychowanie do sierocińca. Z drugiej, gdy są już razem, skazuje Eleonorę na ciągłe życie w cieniu prostytucji i nawet gdy ta czyni jej o to wyrzuty, ani przez chwilę nie pomyśli by spróbować coś zmienić.
Dzieło Jordana odchodzi od obowiązującego ostatnio kanonu przedstawiania wampirów. Nie mają kłów, nadludzkich mocy, nie szkodzi im światło słoneczne. Przemienienie to dar, którego dostępują wybrani i może odbyć się tylko w jednym miejscu. Tworzą braterstwo, którego celem jest szerzenie sprawiedliwości. Za nieśmiertelność płacą melancholią wynikającej z braku możliwości tworzenia trwałych więzi z innymi. Klara i Eleonora walczą z nią każda na swój sposób. Jedna nieustannie szuka towarzystwa, rzuca się w wir krótkich intensywnych relacji próbując zapomnieć przeszłość. Druga kurczowo trzyma się wspomnień, znajduje ukojenie spisując je w postaci pamiętnika, którego kartki puszcza z wiatrem, wiedząc, że swą historią z nikim podzielić się nie może.
Neil Jordan jest reżyserem, który świetnie potrafi budować nastrój swoich dzieł. Nie inaczej jest tym razem. Sceny spokojne i liryczne umiejętnie przeplata z pełnymi przemocy i krwi, te dziejące się we współczesności z tymi sprzed dwóch wieków. Wszystko jest pięknie sfotografowane, aktorzy nie zawodzą, wyróżniłbym szczególnie eteryczną Saoirse Ronan. Nie każdy lubi podobne historie, ja również nie jestem wielkim fanem opowieści o wampirach, ale jeśli zdecydujemy się kupić "Byznantium", to nie powinno nas ono rozczarować.
Które wampiry bardziej odbiegają od wampirów jakie znamy i kochamy? Te ze „Zmierzchu”, czy te tutaj? Szczerze, nie mam pojęcia. Tam wśród tej całej miłosnej otoczki, widać było, że wciaż mamy do czynienia z krwiopijcami. Tutaj, gdyby nam nie powiedzieli, to nie wiem, czy byłoby to aż tak klarowne. „Byzantium”, to dzieło twórcy „Wywiadu z Wampirem”, który właśnie się skompromitował. Obok hitu z Cruisem i Pittem, to nawet nie powinno leżeć – o wymienianiu jednym tchem nie wspominając. Bardziej niż historia o wampirzycach, to biadolenie o tym, że nie można opowiedzieć swojej historii. Eleanor (Ronan) się zaczyna dusić, jakby czekała na moment wyjawienia prawdy światu. Ciekawe? Niekoniecznie. Brakuje tu szerszego poglądu na całą sytuacją. Słyszymy, że jej źle, ale tak naprawdę tego nie widać – niewykluczam, że tutaj w grę weszło nędzne aktorstwo, przereklamowanej Ronan. Cały czas się zastanawiamy, gdzie to wszystko tak naprawdę prowadzi. Oczywiście oprócz wątku miłości Eleanor do Franka, bo jak możemy zauważyć na bazie dzisiejszej kinematografii, wampiry są bardzo uczuciowe!
OdpowiedzUsuńGemmo Arterton, bardzo dobrze, że porzuciłaś bycie tropiącą czarownice Małgosią, na rzecz wampirzej prostytutki. Nie zrobi to z Ciebie dobrej aktorki, ale będziesz wyglądać kozacko! Poza tym, Clara to jedyna postać, która jakieś cechy wampira wciąż w sobie posiada. Nie będzie marudzić, jak przyjdzie kogoś zabić. Nie będzie czekać, aż ktoś będzie na skraju śmierci, żeby w ogóle o tym pomyśleć. Przedstawiona jako zła, tak naprawdę jest ratunkiem dla tej rodziny i całego „Byzantium”.
Początek zapowiada niezłe kino pościgowe w wampirzym klimacie. Po kwadransie wszystko przechodzi w stan hibernacji, i taki też stan byłby najlepszy dla widza. Poza wstawkami z przeszłości, przedstawiającymi narodziny naszego duo, nie dzieję się praktycznie nic. A jeśli fabuła idzie do przodu, to w bardzo ślamazarnym tempie. Przyspieszają pod koniec, ale to w końcu konieczność. Możliwe, że do tego czasu już wszyscy pousypiali. Cierpi to na kryzys egzystencjonalny, nawet bardziej, niż przedstawieni bohaterowie – 3/10
Mnie osobiscie klimat Byzantium przypadl do gustu. Nie wiem czy nie bardziej niz okrzyczanego wywiadu. Mimo ze jest tu troche scen akcji to raczej kino bazujace na emocjach. Ten pozorny brak akcji w srodku filmu wypelniony jest wewnetrznym zmaganiem sie Ronan z wlasna tozsamoscia, pierwsza proba nawiazania blizszej relacji, po prostu dojrzewanie zahibernowanej w swoim wiecznym ciele 16 latki. Przez caly film obecne bylo poczucie ze zmierzamy do momentu, ktory na zawsze zmieni zycie pistaci Gemmy i Ronan. To nadal tylko bajka o wampirach, ale wedlug mnie klimatyczna, dobrze zrobiona i mnie absolutnie sie nie dluzyla. Btw czemu odpowiadaloby 3/10 w naszej skali?
UsuńJestem zachwycony przełamaniem stereotypu wampira - supermana. Czym są cechy wampira, o których pisze Niko? Kto arbitralnie nakreślił archetyp wampira, wmawiając wszystkim, że ma być taki, a nie inny. Byzantium jest dla mnie od tej strony bardziej organiczne, szare, zwykłe, a przez to bardziej prawdziwe. Pominę wątek bractwa, jako słabą stronę. Skoncentruje się na tym, na czym skupił się reżyser, na dwóch postaciach. Clara, wieczna prostytutka, nie jest "skazana" na taki los. Ludzie stają się cyniczni po 60 latach. Co dzieje się z człowiekiem po 200? Czy istnieją jeszcze wtedy przebłyski "moralności" czy może mając piękne ciało Clara trzyma się najprostszego i najpewniejszego sposobu na zarobienie na życie. Bez rejestracji w urzędach, bez budowania domku z kart w formie sztucznych, skomplikowanych osobowości, fałszowania dokumentów. Trzyma się cienia, gdzie łatwo się schować, wykorzystuje swoje atuty by łatwo zdobywać środki do życia. Eleanore - akceptuje z trudem klątwę, stara się istnieć czując się rozerwana ale nie w żenująco naiwny, żałosny sposób bohaterki Zmierzchu, tylko w ludzki, przyziemny. Nie akceptuje swojej natury ale akceptuje, że jest na nią skazana. Istnieje bardziej niż żyje, a to już jest bardzo bliskie zwykłemu człowiekowi. Sceneria dobrana fantastycznie. Bez niepotrzebnego przepychu, w pewien sposób surowo-skandynawska. Kadry, patrząc z punktu widzenia fotografa, naprawdę dobre, muzyka nieabsorbująca i spójna z klimatem.
OdpowiedzUsuń