tag:blogger.com,1999:blog-53182903620202591182024-03-19T23:06:43.590+01:00Krytycy w kapciachBlog filmowy. Recenzje, artykuły, wydarzenia... wszystko o kinie i sztuce filmowej.Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.comBlogger201125tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-16766669529808914392017-08-12T12:46:00.001+02:002017-08-15T21:22:46.979+02:00Król Artur: Legenda miecza ****Już pierwsze kadry “Króla Artura: Legenda miecza”, epicki atak jadącej na gigantycznych słoniach armii czarownika Mordreda na twierdzę Camelot, nie pozostawiają złudzeń. Gdy Guy Ritchie bierze się za legendę, to legenda idzie na kompromis. W swej interpretacji mitu Ritchie postanowił połączyć dwa aktualnie najbardziej intratne gatunki, fantasy w stylu “Gry o tron” (z której pożyczył też paru aktorów) z opowieścią o superbohaterze a la Marvel, ale by nie wychylać się za daleko poza znajome terytorium, zasiedlił powstały świat angielskimi cwaniaczkami, których z taką czułością portretował w “Przekręcie” czy <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.nl/2012/07/rocknrolla.html">“Rocknrolla”</a>.<br />
<br />
W fabule z mitu ostał się właściwie tylko miecz i Artur. Po uwerturze w postaci wspomnianej bitwy, żądny władzy, sprzymierzony z ciemnymi mocami Vortigern (Jude Law) morduje swojego brata, króla Uthera (Eric Bana) i jego żonę, a z życiem udaje się ujść jedynie młodziutkiemu synowi króla Arturowi (Charlie Hunnam). W łódce niesionej siłą nurtu spływa on z Camelot aż do portowego Londinium. <img src="//d3atagt0rnqk7k.cloudfront.net/wp-content/uploads/2017/05/17141202/king-arthur-movie-1280x800.jpg" style="width:55%;float:right">Przygarnięty przez prostytutki, wychowuje się w burdelu, lata na ulicy hartują go i wyrasta na lidera lokalnej bandy rzezimieszków (i tak miękko lądujemy w świecie filmów Ritchiego), gdy oto wody wokół Camelot opadają i ukazuje się wbity w skałę Excalibur… <br />
<br />
Nie da się ukryć, że właśnie scenariusz jest największym problemem filmu. Postacie (może poza Vortigernem, którego żądza władzy zmusza do trudnych decyzji) są płaskie jak kartka papieru, nie ewoluują ani o jotę i są jedynie wehikułami pchającymi akcję do przodu. Fabuła to jakby “kopiuj-wklej” przepisu na grę komputerową, z następującymi po sobie misjami w różnych lokalizacjach o schemacie: dojdź do punktu, pokonaj bossa, zyskaj trochę punktów doświadczenia przed kolejną misją. Dialogi, choć dowcipne w stylu klasycznego Ritchiego (na początku filmu miałem ostry dysonans poznawczy, co Hunnam wypowiedział kwestię, ja szukałem na ekranie Jasona Stathama), służą jedynie zarysowaniu kontekstu do mającej nastąpić kolejnej sceny akcji.<br />
<br />
Co zatem sprawia, że tę do bólu przewidywalną historię, o głębokości emocjonalnie wyschniętej kałuży ogląda się całkiem przyjemnie? Akcja, akcja, akcja. Tempo opowieści jest zawrotne i przywodzi na myśl “Adrenalinę” ze wspomnianym już Stathamem, a reżyser używa wszystkich swoich firmowych sztuczek montażowych, by fabułę jeszcze zagęszczać. Tu nie ma miejsca na chwilę oddechu, na zbędne wątki (próżno w tym “Królu Arturze” szukać np. romansu), na chwilę refleksji widza, czy to co ogląda ma jakikolwiek sens. Wizualnie jest oszałamiająco, piękne krajobrazy, dopracowane dekoracje i CGI, na które nie szczędzono imponującego budżetu (175 milionów dolarów). Skojarzenie z grą komputerową (ale w tym wypadku na plus) na pewno podsycała u mnie również choreografia walk, za którą odpowiadali ci sami ludzie co w naszym eksportowym produkcie “Wiedźmin: Dziki gon” - “Prime Fury Stunt Team”.<br />
<br />
Podsumowując, “Król Artura: Legenda miecza” to czysty eskapizm. Jeśli masz ochotę na coś nie zmuszającego do myślenia, lubisz dynamiczną rozwałkę, fantasy i wczesnego Guya Ritchiego (ja lubię, stąd dość wysoka ocena), to będziesz się dobrze bawić. Jeśli nie, ten istny galimatias gatunków może się okazać mocno niestrawny.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/6rbPTQIdjmY?rel=0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Kr%C3%B3l+Artur%3A+Legenda+miecza-2017-568216" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-38452717975798127282016-12-14T22:09:00.000+01:002016-12-16T20:35:17.321+01:00Pitbull. Niebezpieczne kobiety ****Kolejna część "Pitbulla" Partyka Vegi, jak wskazuje tytuł skupia się na kobietach.
Zuza (Joanna Kulig) nakrywa męża z innym facetem, rzuca dotychczasową pracę, postanawia wstąpić do Policji i czynić świat bardziej sprawiedliwym. Podobnie, zdominowana przez małżonka Jadźka (Anna Dereszowska). Skazana za morderstwo Małgorzata (Alicja Bachleda-Curuś) zrobi wszystko by chronić siebie i dziecko. Samotnie wychowująca chorego syna Porucznik Izabela (Magdalena Cielecka), bez skrupułów łamie prawo dla lepszych wyników w pracy. Każda z nich nosi w sobie inną traumę i każda może być niebezpieczna...
<br /> <br />
<img src="https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/ae/a1/583323ccdf2d5_o,size,969x565,q,71,h,b33f2c.jpg" style="float:left;width:50%">Mamy na planie też kilku panów. Z poprzedniego filmu zostali tylko gliniarze: Majami (Piotr Stramowski), postać która jakoś specjalnie nie urzeka oraz Gebels (Andrzej Grabowski), również rola którą ciężko uznać za szczególną. Nie sposób za to nie napomknąć o Arturze Żmijewskim, który po latach ciepłego wizerunku księdza, wraca do roli kolesia, któremu chętnie dałoby się "w mordę". Natomiast największym atutem filmu jest główna rola gangsterska. Tym razem tradycyjnego mafiosa granego przez Lindę, zastępuje wschodzący talent, Sebastian Fabijanski, obsadzony jako młody-gniewny bandzior "Cukier". Aktor znany z "Belfra", świetnie wciela się w postać, która z jednej strony jest psychopatycznym bandziorem, z drugiej zaś niemalże bohaterem romantycznym i wizjonerem inspirującym się Schopenhauerem. Chociaż bardzo przekonująca jest Cielecka, niezłą grą wykazały się Curuś i Ostaszewska, to jednak kreacja Fabijańskiego sprawia, że filmem wcale nie rządzą kobiety. Współwinna jest tutaj Joanna Kulig, której ani postać, ani gra jakoś do mnie nie trafia.<br /> <br/>
<img src="https://www.menshealth.pl/media/lib/1929/20160609_zuza_mh_fabijanski_0648-f9290936fd77f7dc3a9a5ad2948de149.jpg" style="float:right;width:50%">Tym razem "Pitbull" jeszcze mocniej w porównaniu do poprzedniej odsłony <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2016/05/pitbull-nowe-porzadki.html" target="_blank"> ("Pitbull. Nowe porządki")</a>, zmierza w kierunku komedii niż sensacji. Główny wątek kryminalny nawiązuje do afery paliwowej, ale jest zarysowany ogólnie i szybko, tak żeby widz nie śledził zbytnio logiki działań mafii. Wielość postaci i pobocznych wątków sprawia, że fabuła jest trochę niespójna. Mimo "szarpanej" akcji film wciąga. Z zainteresowaniem śledzi się rozwój wydarzeń, mając jednak nadzieję, że polskie realia, a zwłaszcza działania policji i system więziennictwa nie wyglądają w rzeczywistości tak fatalnie jak przedstawione przez Patryka Vegę. A o minusach fabuły można zapomnieć dzięki dobrej grze aktorskiej i zabawnym scenom. <br/> <br />
Udaje się Patrykowi Vedze rozbawić salę kinową. Chociaż niektóre sceny są absurdalne a inne tak głupie, że aż śmieszne to "Pitbull" dostarcza zabawnej rozrywki. Gdzieś w tą komedię reżyser próbuje wpleść szarą rzeczywistość. Skorumpowaną policję, niesprawiedliwe wyroki, przemoc domową. I wypada to całkiem nieźle, ale są pewne granice. Niezbyt przemawia do mnie przeplatanie lekkich dowcipów z patologią typu noworodek topiony w toalecie. Tak jakby ktoś nie mógł się zdecydować czy chce rozśmieszać czy szokować brutalnością.
<br /> <br />
"Pitbull. Niebezpieczne kobiety" nie jest arcydziełem w kategorii film sensacyjny. Należy do niego podejść z przymrużeniem oka, nastawiając się na dowcip i przyzwoitą grę aktorską. W zasadzie wrażenia po obu Pitbullach są podobne, jednak jak to zwykle przy kontynuacjach bywa, nowszą część oceniam pół oczka niżej.<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/gV6q9lwGj8M" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Pitbull.+Niebezpieczne+kobiety-2016-766551" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a>
<a http://www.imdb.com/title/tt6212346/"_blank"><img src="//www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Ms. Pinkhttp://www.blogger.com/profile/02002176430781058585noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-5035393983877551232016-11-30T11:56:00.000+01:002016-12-14T11:16:10.399+01:00Prosta historia o morderstwie ****Jacek (Filip Pławiak) to młody funkcjonariusz policji, który rozpoczyna współpracę ze swoim ojcem, doświadczonym gliniarzem, Romanem (Andrzej Chyra). Kiedy okazuje się, że ojciec, coraz częściej sięga po alkohol i stosuje przemoc wobec matki Jacka - Teresy (Kinga Preis), dochodzi do eskalacji konfliktu w rodzinie. Dodatkowo spór ojca z synem zaostrzają nielegalne interesy Romana ze światem przestępczym, co dla praworządnego Jacka jest nie do przyjęcia.<br />
<br />
<img src="//ocdn.eu/pulscms-transforms/1/bJAktkpTURBXy8yOWJhM2ZiZmM5MjBjOWUyZGNhOTllODI3Y2ZhNjZlYi5qcGeSlQMbAM0Dys0CIpMFzQMgzQHC" style="float:right;width:45%">Aktor Arkadiusz Jakubik, tym razem po drugiej stronie kamery, przedstawił jak w pozornie szczęśliwej rodzinie, która na zewnątrz wydaje się być idealna, jest dużo rys i pęknięć. Na szczęście reżyser pokazując mozaikę męskich charakterów, nie przerysował żadnej z postaci. Roman to nadużywający przemocy alkoholik, który coraz bardziej się stacza. Jacek stara się być całkowitym przeciwieństwem ojca. Stroni od alkoholu, jest uczciwy, stanowi wzorzec kandydata na policjanta. Destrukcyjne geny ojca wpływają jednak na niego i rozedrgany emocjonalnie chłopak nie potrafi do końca ułożyć sobie życia uczuciowego ze swoją dziewczyną. Dwóch braci Jacka: głuchoniemy i wrażliwy Paweł (Przemysław Strojkowski) chyba najgorzej znosi konflikty rodzinne, bo jest w wieku, gdy potrzebuje najbardziej ojca, z kolei średni brat Krystian (Mateusz Więcławek) to cynik, który już zaczyna robić szemrane interesy z "miejscowym establishmentem" i podąża drogą przestępstwa.<br />
<br />
Wyraźnie widać na kim wzorował się Jakubik kręcąc film. Sam początek, a później towarzyszące fabule nerwowe zbliżenia kamerą, muzyka - czuć ewidentnie w tych elementach ducha filmów Wojciecha Smarzowskiego. Nawet sposób przedstawienia policjantów, którzy chętnie piją wódkę, prowadzą nielegalne interesy i wrzucenie do tego "kotła" młodego policjanta, próbującego walczyć z układami - to mały ukłon w stronę twórcy "Drogówki". Siłą filmu jest z pewnością retrospektywna narracja, która nakręca dwutorowo fabułę. Jakubik wie, kiedy zwolnić, a kiedy podkręcić tempo akcji i jego obraz chociaż "pachnie" nieco "smarzowszczyzną", to jednak odróżnia się mniej "fatalistycznym" klimatem.<br />
<br />
<img src="//static.polityka.pl/_resource/res/path/68/17/681785bc-a8aa-4f84-b10a-1b4d47e70567_714x" style="float:left;width:45%">Dużym walorem filmu jest aktorstwo. Powściągliwa gra Pławiaka (dla mnie małe polskie odkrycie filmowe 2016 roku), próbującego wyrwać rodzinę ze szponów despotycznego ojca, jest bardzo dojrzała. Chyra jak zwykle nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. Jednym gestem, mimiką potrafił niezwykle realistycznie pokazać zmianę z dobrodusznego, kochającego ojca w bezdusznego potwora. Dobrze w roli matki wypada również Preis, która przekonująco oddała kruchość i tragizm swojej postaci. Ciekawie gra również Więcławek, który po podobnej roli w serialu "Belfer" po raz drugi udanie kreuje wizerunek młodego buntownika.<br />
<br />
"Prosta historia o morderstwie" jako psychologiczna rozprawa o życiu rodziny nie jest może specjalnie oryginalna, ale niewątpliwie ma swój klimat i potrafi wciągnąć, a na samym końcu zaskoczyć. A to przecież chodzi w kinie.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/8mCK0WwYMr4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Prosta+historia+o+morderstwie-2016-753119" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-15221949555326070462016-11-20T13:13:00.002+01:002016-11-24T11:42:29.770+01:00Boss ***Nie wiem, czy netflixowy serial “Narcos” jest objawem czy przyczyną renesansu zainteresowania złotą erą kolumbijskich karteli i wymierzoną w nich reaganowską “war on drugs”, ale nie da się ukryć, że Pablo Escobar powrócił i jest na dobrej drodze, by zająć w zbiorowej świadomości “zaszczytne” miejsce obok samego Ala Capone. I choć sam Don Pablo jedynie przemyka gdzieś w tle jednej ze scen, “Boss” zdecydowanie wpisuje się w nurt mitologizacji tamtych czasów.<br />
<br />
Oryginalnie zatytułowany “Infiltrator” (słowo znaczące po polsku dokładnie to samo, co po angielsku, ale jak to zwykle bywa dystrybutor wie lepiej), film Brada Furmana, oparty jest na książce pod tym samym tytułem byłego agenta służby celnej USA o swojsko brzmiącym nazwisku Robert Mazur. Opowiada on historię jednego z największych sukcesów amerykańskich służb w walce z kartelami. <img src="//images.redbox.com/Images/EPC/boxartvertical/10796.jpg" style="float:right;width:45%">Dzięki operacji, której pomysłodawcą i głównym egzekutorem był Mazur, aresztowano wielu mafiozów, przejęto mnóstwo brudnych pieniędzy, a jeden z największych światowych banków, specjalizujący się w ich praniu stanął na skraju upadłości.<br />
<br />
W filmie Mazura (Bryan Cranston) poznajemy, gdy skutecznie doprowadza do aresztowania handlarza narkotyków, ale na odprawie dowiaduje się, że centrali marzą się bardziej spektakularne sukcesy w “war on drugs”. W chwili natchnienia Robert wpada na pomysł, by zamiast dragów śledzić kasę i dostaje od szefostwa zielone światło, pod warunkiem, że w akcji partnerował mu będzie krewki latynos Emir Abreu (John Leguizamo). Chłopaki trochę opornie się docierają, po jakimś czasie dołącza do zespołu jeszcze Kathy Ertz (Diane Kruger), udająca światową narzeczoną Mazura i operacja nabiera rozpędu.<br />
<br />
Film dzieli się na dwie podobnej długości części. Pierwsza streszcza mniej więcej 90% czasu trwającej 5 lat operacji, czyli etap, w którym Mazur buduje wiarygodność swojego alter ego, pomału docierając do coraz wyżej postawionych osób z kartelu Medellin. Jednak oglądając film, możemy mieć wrażenie, że dzieje się to z dnia na dzień. U Furmana ten okres to “the best off” gatunku - parada podlanych żółtą, błyszczącą stylistyką rodem z “Miami Vice”, luźno powiązanych ze sobą scen wypełnionych papierowymi, choć charakterystycznymi postaciami, czasem śmiesznych, czasem nudnych, ale w żadnym stopniu nie wyjaśniających mechaniki całej operacji. Jedyne co ratuje tę część filmu to gra Cranstona, idealny mix fasadowej pewności siebie, podszytej nieustannym strachem o zdemaskowanie, ale po latach wcielania się w Waltera White’a jest to niewątpliwie jego specjalność.<br />
<br />
I tak nie bardzo wiedząc jak to się stało, z lekkim niedowierzaniem patrzymy jak nasz bohater już imprezuje z Roberto Alcaino (Benjamin Bratt), prawą ręką Don Pablo w USA. W tym momencie narracja nareszcie zwalnia i pozwala nam spokojniej przyjrzeć się jak Mazur i Ertz stopniowo zyskują coraz większe zaufanie rodziny Alcaino, rozpinając sieć, która przyniosła amerykańskim służbom tak owocne łowy. To spowolnienie pozwala reżyserowi skupić się na postaciach i nieoczywistych relacjach między agentami i śledzonymi oraz pokazać emocjonalną cenę jaką płacą infiltratorzy i ich rodziny za podwójne życie. Szczególne w pamięć zapada scena rocznicy małżeństwa Mazurów, w której Robert, spostrzegłszy w restauracji człowieka kartelu, w mgnieniu oka przeistacza się z czułego męża w brutalnego bandytę. <br />
<br />
“Boss” rozczarowuje, ponieważ moim zdaniem kompletnie nie wykorzystał potencjału prawdziwej historii, na której jest oparty. Przeskakując od razu do finału zaburza poczucie czasu i prześlizguje się nad najbardziej interesującym, przynajmniej mnie, aspektem, czyli budowaniem fikcyjnej postaci, która z takim powodzeniem wtapia się w przestępczy świat. Trochę żal, bo materiału w książce pewnie wystarczyłoby na serial nie gorszy niż wspomniane “Narcos”, a tak głównie pozostaje widzowi delektowanie się kunsztem Bryana Cranstona.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/N7_M4hjXW1I" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Boss-2016-739210" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-29580437351988061672016-10-09T12:50:00.000+02:002016-10-09T21:27:33.694+02:00Na granicy ***Zimowy, sylwestrowy wieczór. Dawny pogranicznik Mateusz (Andrzej Chyra) wraz z synami wraca do miejsca, w którym służył jeszcze parę lat temu. Widok gości, choć nie zakłóci trwającej w posterunku straży granicznej w Tarnicy Niżnej zabawy, to nie wszystkich uraduje tak jak szefa placówki Lecha (Andrzej Grabowski). Lechu nie chce Mateuszowi od razu obiecać powrotu do służby, ale nie zamyka tematu, zachęcając by ten najpierw spędził trochę czasu z chłopakami w lesie, w odciętym od świata posterunku straży. Mateusz przystaje na ofertę i nazajutrz rano ruszają zamkniętymi górskimi szlakami do samotni.<br />
<br />
<img src="//i.ytimg.com/vi/UwLQhO0Tsn4/maxresdefault.jpg" style="width:45%; float:right">Nie wiem czy nie najmocniejszym punktem thrillera Wojciecha Kasperskiego “Na granicy” nie są przepiękne, pejzażowe zdjęcia bieszczadzkiej zimy. Żadne nie zapadają w pamięć jak te, na których małe, czarne ludzkie punkciki przedzierają się pomału przez wielkie, białe połacie zasypanych śniegiem połonin. Stanowią one również swoistą ramę reszty filmu. I tak jak dla bohaterów wielu westernów zamieszkałych gdzieś na pustkowiach prerii, tak dla naszych bohaterów, nagle pojawiająca się na horyzoncie postać oznaczać może tylko jedno: kłopoty.<br />
<br />
Akcja “Na granicy” zawiązuje się niespiesznie. I choć wydaje się, że daje to dużo czasu na ekspozycję postaci, reżyser nie jest zainteresowany referowaniem nam ich życiorysów. Fragment dialogu, jakaś scena w nocy pozwalają nam domyślać się, dlaczego Mateusz opuścił straż, sugerują czemu jego relacje ze starszym synem Jankiem (Bartosz Bielenia) są dość napięte, ale z rozwojem akcji nie będzie nam dane zbliżyć się do postaci, pozostając do końca jedynie w roli podglądacza. Zasygnalizowany początkowo wątek rozwoju (leczenia?) relacji Mateusza z Jankiem, niestety nigdy nie doczekał się żadnej puenty.<br />
<br />
Kasperski dość umiejętnie rozwija fabułę, podtrzymuje napięcie tak, że do końca nie wiemy, jak to się wszystko skończy. Niestety osiągnięte jest to w dużej mierze przez powierzchowne nakreślenie postaci, będących najsłabszym elementem filmu. Ich zachowania często wydają się nieracjonalne, jeśli nie wręcz głupie i nie śledzi się ich losów z przesadnym zainteresowaniem. Najbardziej jest to chyba frustrujące w przypadku postaci tajemniczego przybysza Konrada, granego, takie miałem wrażenie, niezbyt konsekwentnie przez Marcina Dorocińskiego. Trudno zrozumieć motywacje pchające go do kolejnych działań, na czele z nieoczekiwanym monologiem o stanie polskiej duszy. <br />
<br />
Ogólnie "Na granicy" to przyzwoity thriller pozostawiający jednak pewien niedosyt, w którym najbardziej podobał mi się konsekwentnie budowany minimalistycznymi środkami (w filmie właściwie nie ma muzyki) klimat.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/pA-APvNF5Q4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Na+granicy-2016-733879" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><br />
Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-22975890214103364542016-08-20T22:05:00.002+02:002016-08-20T22:05:49.647+02:00Rekiny wojny ***Opisana na łamach <a href="http://www.rollingstone.com/politics/news/the-stoner-arms-dealers-20110316" target="_blank"> the Rolling Stone</a> historia dwóch zwyczajnych chłopaków, którzy pokusili się o wielomilionowy kontrakt Pentagonu na zakup broni, stała się pomysłem na scenariusz do filmu "Rekiny wojny". Na podstawie faktów, mógłby powstać całkiem ciekawy film, jednak w "Rekinach" Todd Phillips prawdziwych wydarzeń wykorzystał niewiele i stworzył komedię, która zapewne nie zapadnie w pamięć na dłużej. <br /> <br />
<img src="http://naekranie.pl/wp-content/uploads/2016/08/war-dogs-640x360.jpg" style="width: 50%; float: left;">Dwudziestokilkuletni letni David (Miles Teller) nie osiągnął w życiu zawodowym zbyt wiele. Wciąż szuka zajęcia, dzięki któremu utrzymałby siebie i przyszłą rodzinę. Gdy inwestuje wszystkie oszczędności w biznes, który okazuje się niewypałem, z nieba spada mu dawny szkolny kumpel. Efraim (Jonah Hill) proponuje współpracę przy swoich interesach, czyli ... handlu bronią. Uczciwy i porządny, chociaż nie stroniący od dragów i spragniony ciekawszego życia David, jest świetnym kompanem dla przebiegłego, potrafiącego wykorzystywać ludzkie emocje imprezowicza Efraima. Wykorzystując niszę na rynku - "okruchy tortu", czyli nieduże, niestanowiące obiektu zainteresowania handlarzy zamówienia Pentagonu, bohaterowie w prosty sposób, bez wychodzenia z biura są w stanie zarobić szybką kasę. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i chłopaki żądni większych zysków kuszą się na cały tort - wielomilionowe zamówienie na zbrojenie żołnierzy w Afganistanie. Duża kasa oznacza wzmożoną pracę i oczywiście problemy...
<br /> <br />
Cały czas podczas oglądania filmu towarzyszy mi wrażenie, że gdzieś już to widziałam. Tak, w "Wilku z Wall Street". I nie chodzi tylko o podobieństwo głównego wątku, czyli szybkiego dorabiania się w niekoniecznie legalny sposób. Jonah Hill w obu filmach ma bardzo podobną rolę (no może tym razem mniej obrzydliwą ;-) i mimo charakteryzacji jego gra jest niemal identyczna. Podobieństwa widoczne są też w stylu życia bohaterów - imprezy,dragi, niezbyt etyczne zachowania. Niestety "Wilk" to majstersztyk gatunku przy "Rekinach"...
<br /> <br />
<img src="https://pbs.twimg.com/media/Cp8XDMJUIAAajeO.jpg" style="width: 60%; float: right;">Niemniej jednak trzeba przyznać, że film ma swoje mocne strony. Po pierwsze, jak na komedię przystało, jest się z czego pośmiać. Mam tu na myśli zarówno satyrę, w odniesieniu do zasad dotyczących wojen, jak i wyśmianie rządu i prawodawstwa amerykańskiego a także zabawne dialogi. Po drugie, Miles Teller gra całkiem przyzwoicie, mimo iż za nic w świecie nie przypomina swojej poprzedniej świetnej roli, chłopca z <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2015/01/whiplash.html" target="_blank"> "Whiplasha"</a> . Po trzecie, dobrze i zabawnie wypada Bradley Cooper w roli albańskiego gangstera. Udaje się zatem Phillipsowi stworzyć niezły film, chociaż stylem trochę przypomina Kac Vegas, to jednak umieściłabym go półkę wyżej.
<br/ > <br />
Być może mam lekki niedosyt, że prawdziwa historia - przedsiębiorczość Efraima Diveroli'ego i Davida Packouza oraz nieudolność administracyjna USA nie została bardziej dosadnie wykorzystana, jako baza do mocnego dramatu czy paradokumentu. Ale polecam "Rekiny wojny" jako lekką rozrywkę na koniec wakacji. <br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/ckShfbAWc3c" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Rekiny+wojny-2016-731322" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2005151/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Ms. Pinkhttp://www.blogger.com/profile/02002176430781058585noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-63007023020826866642016-05-09T20:37:00.000+02:002016-05-10T20:52:13.315+02:00Pitbull. Nowe porządki ****"Majami" (Piotr Stramowski) to "młody-gniewny" policjant śledczy, który rozpoczyna swoją pracę na Mokotowie, na którym to coraz większe wpływy ma gangster "Babcia" (Bogusław Linda). Przestępca początkowo zajmuje się ściąganiem haraczu z okolicznych stoisk i sklepów na bazarach. Ponieważ jego metody zaczynają być coraz bardziej bezwzględne, to nietrudno się domyślić, że konfrontacja gliniarza z przestępcą będzie nieunikniona.<br />
<br />
Kino sensacyjne w Polsce wiąże się ostatnio głównie z Patrykiem Vegą. Po niezłych "Służbach specjalnych" reżyser tym razem stworzył film lżejszy, apolityczny i opowiedziany w bardzo przystępnej formie dla widza. Reżyser sięgnął po sprawdzone środki. Nie komplikując sobie i widzowi fabuły, wprowadził jasne zasady i to co najlepiej sprzedaje się w kinie - podział na złego i dobrego bohatera.<br />
<br />
<img src="https://media.multikino.pl/uploads/images/films/untitled-4502_79cdf15d6e.jpeg" style="float:right;width:45%">Główni bohaterowie filmu Vegi są trochę jak postaci z komiksu. Robią wokół siebie sporo szumu, ale w gruncie rzeczy ani "Majami" ani "Babcia" (swoją drogą ksywki w filmie drażnią, wolałbym imienne określenia postaci) nie niosą ze sobą jakiejś głębi i poza tym, że sypią komediowymi tekstami jak z rękawa, to brakuje im bardziej psychologicznego rysu. Ten rys reżyser próbował dać bohaterowi Lindy, gdy na samym początku filmu widzimy jak w trakcie kibolskiej ustawki "Babcia" przeżywa osobisty dramat. Później dowiadujemy się tylko, że zdarzenie sprzed kilku lat stanowi dla gangstera powód do prywatnej vendetty. Skąd jednak na Mokotowie pojawił się "Babcia" i czy to właśnie wydarzenie z początku filmu spowodowało, że wszedł on na gangsterską ścieżkę? Tego się nie dowiadujemy, ale jednak kupujemy tą postać. Linda jest w niezłej formie i niektóre jego teksty brzmią zupełnie tak, jakbyśmy mieli do czynienia z Franzem Maurerem, tyle że po drugiej stronie barykady. Jego rola w "Pitbullu" jest najlepszą od co najmniej kilkunastu lat. Z kolei "Majami" jest bezkompromisowy, często używa niedozwolonych metod niekoniecznie zgodnych z prawem, aby osiągnąć swój cel i ma problemy z dyscypliną, co skutkuje jego zesłaniem na Mokotów. I pomimo że debiutujący w filmie fabularnym Stramowski gra nieźle i godnie zastępuje Marcina Dorocińskiego z pierwszego "Pitbulla", to jednak ciężko uznać jego postać za szczególnie interesującą.<br />
<br />
<img src="https://i.iplsc.com/-/0004Z6SOBS47PVC3-C122.jpg" style="float:left;width:45%">Prym wiedzie drugi plan, szczególnie bardzo dowcipnie grająca dziewczynę "Majami", świetnie wyglądająca na ekranie - Maja Ostaszewska. Wyróżniają się też inne postaci, trochę może momentami przerysowane, jak chociażby "Zupa" (Krzysztof Czeczot) - psychol z krwi i kości, prostytutka "Kura" (Agnieszki Dygant) czy tępy osiłek "Strach" (Tomasz Oświęciński). Paradoksalnie największą słabością filmu są ci, którzy w pierwszej części byli ważnymi dla fabuły graczami. Andrzej Grabowski jako legendarny Gebels gra na pół gwizdka, a Barszczyka (Michał Kula) czy Rosłonia (Paweł Królikowski) jest bardzo mało na ekranie.<br />
<br />
Jeśli spojrzymy na fabułę z lekkim przymrużeniem oka i nie będziemy dla scenariusza przesadnie surowi, to nie trudno stwierdzić, że twórca "Pitbulla" jest sprawnym warsztatowcem i obserwatorem życia. Poprzez dobrą robotę reżyserską, ścieżkę dźwiękową, dowcipne dialogi i niezłych aktorów Vega potrafi wciągnąć widza w historię. W filmie jest pewien ładunek dramatyczny (dwie-trzy mocne sceny), ale w gruncie rzeczy przez większość czasu ogląda się go jak komedię sensacyjną.<br />
<br />
Vega pokazał, że w Polsce można stworzyć dobry film rozrywkowy, który nie próbuje łączyć niepotrzebnie zbyt wielu gatunków filmowych i jest w miarę spójny. Do klasy "Psów" czy do pierwszego filmu sprzed 11 lat zabrakło większego ładunku emocjonalnego, ale z pewnością "Pitbulla - nowe porządki" ogląda się zaskakująco dobrze.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/ZHobTrFUFe4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Pitbull.+Nowe+porz%C4%85dki-2016-747433" target="_blank"><img src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14"></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt5377604/" target="_blank"><img src="https://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14"></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-79761494083971897462016-02-28T12:15:00.000+01:002016-08-04T21:45:00.747+02:00Pokój ****Pomysł, będący punktem wyjścia filmu “Pokój”, jak i oczywiście książki Emmy Donoghue, którą autorka sama zaadaptowała na potrzeby kina, jest tak potężnym wehikułem metaforycznym, że słyszałem go niejednokrotnie przewijającego się w dyskusjach, między innymi w jednym z moich ulubionych podcastów “Tangentially Speaking”, zanim film miał swoją premierę. <br />
<br />
Jest sobie chłopiec Jack (Jacob Tremblay). Jack jest dość zwyczajnym 5-latkiem. Czasami niepokornym, na ogół jednak wesołym, jak to małe dziecko posiadającym nieskończony niemal potencjał do dziwienia się i odkrywania otaczającego go świata. To co jest niezwykłego w Jacku, a raczej jego sytuacji to to, że cały ten świat ogranicza się do tytułowego pokoju. <img src="//1.fwcdn.pl/ph/15/41/731541/611951_1.1.jpg" style="float:right;width:45%">Łóżko, szafa, zlew i lufcik w suficie, za którym zaczyna się “kosmos”. Jedyną poza Jackiem realną osobą w tym świecie jest jego mama Joy (Brie Larson). Gdy Jack wieczorem schowa się w szafie w pokoju pojawia się osobnik, którego realność nie jest oczywista “stary Nick” (Sean Bridgers). To, co dla Jacka jest całym światem, dla Joy jest klatką, w której już 7 lat więzi ją jej oprawca. Gdy chłopiec skończy 5 lat, postanawia rozbić iluzję, którą stworzyła by go chronić i podjąć kolejną próbę wyrwania się na wolność.<br />
<br />
Pełną napięcia sekwencją ucieczki bohaterów z tytułowego pokoju dzieli film na dwie porównywalnej długości części. Myślę, że reżyserowi Lenniemu Abrahamsonowi zależało na tym, by film można było odczytywać metaforycznie. Chciał byśmy zanurzyli się w świecie, który mama stworzyła dla Jacka (jeśli chciałby opowiedzieć historię Joy wybrałby pewnie inny moment na początek narracji). Wydaje mi się, że szczególnie w pierwszej części ten zabieg nie do końca się powiódł. Niby patrzymy na pokój oczami chłopca, słyszymy jego myśli z offu, jednak cały czas podskórnie czujemy klaustrofobiczną ciasność tej przestrzeni. Wypełnia ją Joy i jej rozpaczliwa walka o zachowanie zmysłów i ocalenie Jacka w tej chorej sytuacji. Jak wiele ją kosztowała widzimy w drugiej części filmu. Gdy Jackowi już nic nie grozi, są inni którzy mogą się nim zająć, traci to co trzymało ją przy życiu przez te lata i na nowo będzie musiała zdefiniować samą siebie. <br />
<br />
To co się reżyserowi zdecydowanie udało, to świetnie pokierować swoimi aktorami. Jeśli Brie Larson w ten weekend odbierze Oskara za najlepszą rolę główną, będzie to jak najbardziej zasłużona nagroda. Niemniej to, co zrobił ten dzieciak Jacob Tremblay, to czysta filmowa magia. Zdecydowanie najmocniejsze momenty filmu to sceny, w których obserwujemy jak mały Jack pomału otwiera się na wielki świat, w który tak nagle został wrzucony. Uczy się ufać się nowo poznanym ludziom, stara pomóc się swojej mamie, która nie może się odnaleźć w nowym/starym środowisku. Patrzenie jak sprawnie sobie radzi, uwalniając się od koszmaru, który przeżył daje dziwne wrażenie otuchy.<br />
<br />
Jak i czy odczytamy “Pokój” na swój własny sposób, z czym w naszym życiu skojarzy się szopa, w której zamknięci byli bohaterowie, jest w dużej mierze indywidualne. Uniwersalnie jest to przejmująca historia matczynej miłości, która bez względu na warunki stara się stworzyć jak najlepszy świat dla swojego dziecka. Dla miłośników kina psychologicznego pozycja obowiązkowa.<br />
<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/qBtIOeRAcgw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="//www.filmweb.pl/film/Pok%C3%B3j-2015-731541" target="_blank"><img src="//upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="//www.imdb.com/title/tt3170832/" target="_blank"><img src="//www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-71516102388134528342016-02-27T11:19:00.000+01:002016-02-27T18:11:18.088+01:00Oskary 2016: Nasze typy<h2>Najlepszy film (typuje Mr. White)</h2><img src="http://www.rzeczgustu.com.pl/_images/zjawa_dicaprio_rzeczgustu.jpg" style="float:right;width:45%">Jakkolwiek stawka jest zdecydowanie bardziej wyrównana niż w zeszłym roku, gdy wybór w dużej mierze ograniczał się do pytania “Boyhood” czy “Birdman” (na które moim zdaniem złej odpowiedzi nie było), to faworytów też wydaje mi się jest dwóch. I znów są to filmy bardzo różne. Absolutnie epicki portret dzikiego zachodu, który Inarritu kreśli w “Zjawie” i skupiony, kameralny jednak z dużym taktem i precyzją opowiadający ważną i trudną historię “Spotlight”. Kto wygra? Wydaje mi się jednak, że <b>“Zjawa”</b>. Ciężko przejść obojętnie obok maestrii duetu Inarritu/Lubezki, którym moim zdaniem udało znaleźć się nowy klucz do pokazania kawałka czegoś, co dla nas jest przestrzenią czysto mityczną, a dla Amerykanów częścią ich trudnej historii.<br />
<br />
<h2>Najlepszy reżyser (typuje Mr. White)</h2>Gdyby nie to, że wygrał rok temu, wydaje mi się, że <b>Inarritu</b> byłby murowanym faworytem. Kto ewentualnie może mu zagrozić? Chyba najbardziej nominowany po raz pierwszy w tej kategorii George Miller. “Mad Max” wciska w fotel i ani na chwilę nie zdejmuje stopy z pedału gazu, choć do dziś mam wrażenie, że ten format rozrywki w kinie się już wyczerpał i w dzisiejszych czasach powinien raczej sobie szukać miejsca w grach komputerowych.<br />
<br />
<h2>Najlepszy aktor pierwszoplanowy (typuje Mr. Blonde)</h2><img src="http://i.iplsc.com/tom-hardy-w-filmie-zjawa/00050B268J2LUGSL-C122-F4.jpg" style="float:left;width:45%">W tym roku nie było ról, które szczególnie zapadają w pamięci. Matt Damon zagrał nieźle dzielnego Marka Watneya w "Marsjaninie", ale to za mało, aby marzyć o statuetce. Eddie Redmayne momentami był za bardzo teatralny w roli Einara Wegenera w "Dziewczynie z portretu" a poza tym trudno przypuszczać, żeby zgarnął Oskara drugi rok z rzędu. Gdyby Michael Fassbender był podobny do Steve Jobsa jak Asthon Kutcher, to miałby spore szanse na oskarowe zwycięstwo, bo jest po prostu o niebo lepszym od niego aktorem i zagrał lepiej tytułowego bohatera. Nominację dla Bryana Cranstona w filmie "Trumbo" traktuję bardziej jako ciekawostkę. Zdecydowany faworyt gali - <b>Leonardo Di Caprio</b> również nie zagrał życiowej roli. Mógłbym wymienić kilka lepszych ról filmowych w jego dorobku, ale trudno znaleźć taką, dla której Di Caprio by się aż tak poświęcił. W "Zjawie" aktor bełkocze, czołga się, je surowe mięso, zasypia pod skórą konia i robi jeszcze wiele innych rzeczy, których nie powstydziłby się prawdziwy traper z Gór Skalistych. Jego rola jest z pewnością najbardziej naturalistyczna ze wszystkich dotychczasowych i myślę, że jeśli Di Caprio nie wygra w tym roku, to chyba na statuetkę będzie musiał poczekać kilkadziesiąt lat, aż w końcu otrzyma Oskara za całokształt twórczości. Zatem "wiecznie drugi" Leo powinien w końcu zaspokoić swoje ambicje, bo specjalnej konkurencji w tym roku nie ma.<br />
<br />
<h2>Najlepszy aktor drugoplanowy (typuje Mr. Blonde)</h2>Zdecydowanie większa niewiadoma niż w przypadku roli pierwszoplanowej, bo stawka jest bardzo wyrównana. Myślę, że zwycięstwo każdego z aktorów dałoby się sensownie uzasadnić. Mark Ruffalo w "Spotlight" gra po prostu bardzo dobrze i jest jednym z największych atutów tego dramatu. Podobnie jak Christian Bale, który w roli ekscentrycznego Michaela Burry’ego w "Big Short" jest bardzo przekonujący. <b>Tom Hardy</b> jest znakomity w "Zjawie", a Sylvester Stallone jest stworzony do roli Rocky’ego. Najmniej znany z tego grona Mark Rylance również nie zawiódł w "Moście Szpiegów". Moim zdaniem powinien wygrać Hardy, ale nie zdziwię się jeśli Oskara otrzyma Sly, dla którego statuetka będzie zwieńczeniem kariery i pewnie ostatnią szansą na takie wyróżnienie.<br />
<br />
<h2>Najlepsza aktorka pierwszoplanowa (typuje Ms. Pink i Mr. Blonde)</h2><img src="http://quentin.pl/wp-content/uploads/2015/11/recenzja-filmu-Pok%C3%B3j-620x330.jpg" style="float:left;width:45%" style="float:left;width:45%">Moją faworytką jest <b>Brie Larson</b>, która po raz kolejny zagrała rolę zapadającą w pamięci. W "Pokoju" aktorka stopniowo buduje swoją postać i z każdą minutą coraz bardziej intryguje. Ucieczka Ma z Jackiem z pokoju-więzienia i próba odnalezienia się w świecie zewnętrznym to już prawdziwy popis Larson. Główną konkurentką młodej aktorki jest Cate Blanchett. Jednak analizując jej rolę z "Carol" - dystyngowanej i posągowej damy trudno się nie oprzeć wrażeniu, że jest to kolejna taka sama kreacja tej aktorki, którą znamy z innych filmów. Natomiast niezrozumiały jest dla mnie zachwyt nad Saoirse Ronan. Aktorka tak mocno wciela się w rolę Irlandki, zagubionej "sierotki" migrującej do Stanów Zjednoczonych, samotnej, nie radzącej sobie z pracą i życiem w wielkim świecie, że nie jest dla mnie wiarygodna. Gdy następuje w niej przemiana i staje się pewną siebie, zakochaną, realizującą się kobietą, nie przekonuje mnie w nowej wersji. Wątpliwa jest dla mnie możliwość, by taka osoba przetrwała trudy emigracji, a co dopiero zaczęła żyć pełnią życia.<br />
<br />
<h2>Najlepsza aktorka drugoplanowa (typuje Mr. Blonde)</h2><img src="https://flavorwire.files.wordpress.com/2015/08/screen-shot-2015-08-17-at-10-22-24-am.png?w=728&h=489&crop=1" style="float:right;width:45%">Podobnie jak wśród drugoplanowych ról męskich - bardzo wyrównana stawka. Trudno nie pochylić się chociażby nad rolą <b>Mary Rooney</b> w "Carol", której delikatna i subtelna gra przywołuje w pamięci kreacje Audrey Hepburn. Jej najgroźniejszą konkurentką wydaje się być Alicja Vikander w "Dziewczynie z portretu", gdzie świetnie pokazała miłość i poświęcenie swojej bohaterki. Jennifer Jason Leigh i Kate Winslet również są wyraziste w swoich rolach, ale grają w nieco słabszych filmach. Najbardziej dziwi natomiast nominacja dla Rachel McAdams, która pozostała w cieniu bardziej doświadczonych aktorów ze "Spotlight" i zagrała po prostu przeciętnie. Reasumując - mój Oskar idzie do Rooney.<br />
<br />
<h2>Najlepszy scenariusz oryginalny (typuje Mr. White)</h2>Tu wydaje mi się, że murowanym faworytem jest <b>“Spotlight”</b>. Jak już wspominałem temat trudny, jednak opowiedziany bardzo obiektywnie, pokazujący skalę problemu, jak do tego doszło, że przez tyle lat zamiatany był pod dywan. Pokazujący również w ciekawy sposób pracę redakcji. Wyróżniłbym “Ex machinę” - głos w temacie potencjalnych konsekwencji błyskawicznego rozwoju sztucznej inteligencji, “Most szpiegów”, pod wieloma względami perfekcyjny hollywoodzki scenariusz w starym stylu i “W głowie się nie mieści”, jedyna animacja w tym gronie, ale nie sądzę by mogli zagrozić “Spotlight”.<br />
<br />
<h2>Najlepszy scenariusz adaptowany (typuje Mr. Blonde) </h2><img src="http://img.liczniki.org/20151225/Room_pokoj_2015-1451069035.jpg" style="float:right;width:35%">Moim faworytem jest <b>"Pokój"</b>, którego fabuła bardzo wolno się rozkręca, ale już jak rusza (moment wyjścia Jacka na świat), to robi się emocjonująco i wzruszająco. Głównym zagrożeniem dla "Pokoju" może być "Big Short", gdzie wielowątkowa fabuła, z ciekawą narracją jest na wysokim poziomie. "Brooklyn" czy "Carol" to filmy z dobrymi scenariuszami, ale bez większego błysku. Natomiast nominacja dla "Marsjanina" to dla mnie jeden z większych żartów tej gali.<br />
<br />
<h2>Najlepsze zdjęcia (typuje Mr. White)</h2>Powtarza się sytuacja sprzed dwóch lat. Znów Roger Deakins swoim kunsztem dodał nowy wymiar do świetnego thrillera (nie wiem, która to już jego nominacja), tym razem “Sicario”, a faworyt od trzech lat jest ten sam - <b>Emmanuel Lubezki</b>. To co zrobił w “Zjawie” może nie jest tak wyjątkowe jak w “Birdmanie”, czy “Grawitacji”, ale jeśli po raz pierwszy w historii zdobędzie trzeciego Oskara z rzędu nikt nie powie, że był on niezasłużony.<br />
<br />
Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-77649182870094887262016-02-03T17:43:00.000+01:002016-02-14T13:52:55.930+01:00Spotlight *****"Spotlight" to nazwa zespołu śledczego gazety "Boston Globe", którym kieruje Walter Robinson (Michael Keaton). W momencie, gdy dziennik zostaje objęty przez nowego szefa - Marty Barona (Liev Schreiber), dziennikarze "Spotlight" dostają od niego pierwsze zadanie - mają zająć się sprawą księdza oskarżonego o seksualne wykorzystywanie dzieci na przestrzeni ostatnich 30 lat. Robinson ma 3-osobowy zespół dziennikarzy, którzy nie zdają sobie sprawy z jaką skalą patologii mają do czynienia.<br /> <br />
<img src="http://www.telegraph.co.uk/content/dam/film/spotlight/spotlight-xlarge.jpg" style="width:50%;float:right">Początkowo redaktorzy skupiają się na jednym księdzu, ale poprzez stopniowe odkrywanie prawdy zaczynają docierać do coraz większej liczby osób "umoczonych" w sprawy molestowań. Większość tych przypadków ma taką samą genezę - molestowane dzieci przez księży to osoby zagubione, pochodzące z rozbitych, dysfunkcyjnych rodzin, wychowujące się bez ojca lub matki bądź też mające problem z własną tożsamością seksualną. Nie jest to jednak regułą, bo zdarzają się tez przypadki dzieci, które miały normalny dom. Oznacza to, że wykorzystanym dzieckiem może być każde i nie do końca problem molestowania jest obwarowany jakimiś patologicznymi, rodzinnymi zależnościami.<br /> <br />
Mocnym punktem filmu jest na pewno scenariusz, a jego siłą napędową rozbudowane, wymagające od widza skupienia, dialogi. Zresztą konstrukcja fabularna mocno przypomina "Wszystkich ludzi prezydenta" - chyba największy klasyk filmu dziennikarskiego, gdzie osią fabularną było dochodzenie przez dziennikarzy do prawdy w aferze Watergate. Podobnie jak w filmie z 1976 roku, tutaj również mamy pokazany pewnego rodzaju etos pracy dziennikarskiej. Redaktorzy traktują swój zawód jako rodzaj misji, są pełni poświęcenia dla tematu, zapominając bardzo często o swoich rodzinach i sprawach osobistych.<br /> <br />
Reżyser i scenarzysta Tom McCarthy dostrzegł, że problem molestowania jest tuszowany nie tylko przez księży. W "Spotlight" obrywa się również prawnikom i innym przedstawicielom władzy, którzy zamiatali te sprawy pod dywan. Dostaje się również samym dziennikarzom, którzy lata temu ignorowali listy i donosy na duchownych. Grzech zaniechania elit jest równie duży jak samo sprawstwo. <br /> <br />
<img src="http://criticsloft.com/wp-content/uploads/2015/12/spotlight-pic-2.jpg" style="width:50%;float:left">Aktorsko na pierwszy plan wysuwają się Michael Keaton i Mark Ruffalo - ich postaci są najbardziej wyraziste, w czym niewątpliwie zasługa ekranowej charyzmy tych dwóch wykonawców. Rachel McAdams (nominowana do Oskara za drugoplanową rolę) już nie wypada tak przekonująco i mam wrażenie, że bardziej pasuje do komediowych ról dziewczyn z sąsiedztwa, niż zaangażowanych ról dramatycznych.<br /> <br />
Powiedzmy sobie szczerze - temat molestowania dzieci przez duchownych, chociaż cały czas jest aktualny, to jednak nie jest już specjalnie nowy. Myślę, że "Spotlight" mógłby bardziej zaskoczyć, gdyby został zrobiony świeżo po aferze bostońskiej (miała ona miejsce na początku 2002 roku). Po 14 latach temat przewodni filmu jest oczywiście cały czas aktualny, ale z pewnością już specjalnie nie szokuje. Nie zmienia to jednak faktu, że film McCarthy’ego to bardzo solidne kino publicystyczne.<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/EwdCIpbTN5g" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Spotlight-2015-723550" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1895587/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-34630936374742654542016-01-17T11:11:00.000+01:002016-01-22T19:37:40.350+01:00Zjawa ****Historia oparta na powieści Michaela Punke. Akcja toczy się w 1823 roku na terenach dziewiczych i niebezpiecznych Gór Skalistych. Hugh Glass (Leonardo Di Caprio) to traper, który zaciąga się do oddziału kompanii. Po jednej z wędrówek nasz bohater zostaje mocno poturbowany przez niedźwiedzia grizzly i zostawiony na pastwę losu przez swoich dwóch towarzyszy - Johna Fitzgeralda (Tom Hardy) oraz Jima Bridgera (Will Poulter). Glass poprzysięga zemstę. <br /> <br />
<img src="http://ir.i.wp.pl/661-441/CSM//d.wpimg.pl/_14242152--1394261242_leonardo-dicaprio-zjawa.jpg" style="float:right;width:45%">O Glassie wiemy niewiele. Sam bohater jest tajemniczy i skryty. Wiemy tylko, że był związany z Indianką, z którą ma syna Hawka i która została zamordowana przez amerykańskiego oficera. Jego syn towarzyszy mu w wyprawie i widać, że jest mocno związany z ojcem. <br /> <br />
Najważniejsza w filmie jest zemsta. To ona determinuje Glassa. I w momencie, kiedy zostaje on zostawiony przez towarzyszy, to właśnie zemsta dodaje bohaterowi sił, wręcz się nią żywi i dzięki niej jest w stanie przetrwać najgorsze chwile.<br /> <br />
Jeśli Di Caprio w końcu nie dostanie Oskara, to nie wiem już jak daleko będzie musiał się posunąć w następnych filmach, aby otrzymać tą statuetkę. Rola w "Zjawie" nie jest jego najwybitniejszą, bo też sam film nie jest arcydziełem, ale fizyczne poświęcenie dla roli robi wrażenie. Jego kreacja to całkowite przeciwieństwo nadmiernego efekciarstwa w grze i wyglądu Jordana Belforta w <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2014/01/wilk-z-wall-street.html" target="_blank">"Wilku z Wall Street"</a>. Tutaj Di Caprio ma blizny, jest zarośnięty i wygląda jak prawdziwy traper. Jego bohater jest wyciszony i nie wypowiada za wielu kwestii (te najambitniejsze są wyrażane w narzeczu Indian). Jednak mimiką twarzy i ciałem dobrze oddał emocje, które pozwalają uwierzyć widzowi w jego cierpienie, nie tylko fizyczne. Na pewno potrafił przykuć uwagę swoją oszczędną, ale sugestywną grą. Równie dobry jest Hardy, grający chyba najbardziej obleśnego typa, jakiego się dało. Gdyby przyznawać aktorom oskary za głos, to podejrzewam, że Hardy miałby już kilka statuetek na swoim koncie. Bardzo dobrze spisuje się też drugi plan, z Domhnallem Gleesonem oraz Willem Poulterem na czele.<br /> <br />
<img src="https://media.multikino.pl/uploads/images/films/revenant_stills_digital_color_1-2_349c943e51.jpeg" style="float:left;width:50%">Co jest atutem "Zjawy" oprócz gry aktorskiej? Niewątpliwie znakomite zdjęcia (czyżby trzeci Oskar z rzędu dla Emmanuela Lubezkiego?) i sposób kadrowania świetnie oddają ponury, dziki klimat Gór Skalistych i zarazem tworzą nastrój pewnego rodzaju mistycyzmu oraz bajkowości (czasami miałem wrażenie jakbym oglądał kolejną część "Władcy Pierścienia"). Jeśli do tego dodamy bardzo realistycznie nakręconą walkę z niedźwiedziem, to pod względem technicznym film jest naprawdę piękny. Inarritu, po "Birdmanie", kolejny raz udowadnia, że potrafi chyba najlepiej na świecie dopieścić każdy detal, niuans, który daje poczucie, że ogląda się coś wielkiego.<br /> <br />
Niestety najsłabszy w filmie jest scenariusz. Jak sobie przypomnę genialną, wielowątkową fabułę w "Amores Perros" to żałuję, że Meksykanin od tego czasu nie stworzył nic na miarę tamtego arcydzieła. Tutaj z pewnością był nieco ograniczony przez książkę Punke, bo zemsta głównego bohatera to historia w kinie wałkowana w wielu filmach. I Inarritu razem z Markiem L Smithem nie wykraczają pod względem fabularnym poza ramy zwykłej banalności. "Zjawa" momentami nuży, a niektóre sny na jawie Glassa i pojawianie się w nich jego żony jako zjawy niepotrzebnie wydłużają i tak już długi (2h i 36 minut) film.<br /> <br />
Myślę, że "Zjawa" ma olbrzymie szanse na zdobycie oskarów w kategoriach technicznych i aktorskich. Natomiast ciężko mi sobie wyobrazić, aby ten film został uznany za najlepszy, bo do tego miana trochę mu jednak zabrakło.<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/7usbQ-VaQKk" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br /> <br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Zjawa-2015-586583" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1663202/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-8782011918256810582016-01-14T19:13:00.000+01:002016-01-14T19:13:32.322+01:00Dziewczyna warta grzechu **Znacie to wrażenie, kiedy po męczącym dniu zasiadacie w fotelu kinowym albo na domowej kanapie i włączacie film, aby odetchnąć i rozerwać się, a po piętnastu minutach zastanawiacie się czy wyjść z kina/wyłączyć telewizor? Ja znam aż za dobrze i doświadczyłam go ponownie decydując się na obejrzenie "Dziewczyny wartej grzechu". <br /> <br />
<img src="http://www.ew.com/sites/default/files/i/2015/07/13/shes-funny-that-way.jpg" style="width:45%;float:right">Arnold (Owen Wilson), bogaty reżyser prowadzi nietypową działalność filantropijną. Mianowicie daje szanse prostytutkom na nowe życie, udzielając im finansowego wsparcia. W zamian chce tylko, aby porzuciły swój dotychczasowy zawód. Jedną z nich jest Izzy (Imogen Poots), dzięki opowieści której poznajemy bliżej Arnolda i jego "przygody". Isabella, sprawia wrażenie osoby nie mającej problemu z profesją, jaką wykonuje - nie uważa się, za kobietę lekkich obyczajów, a wręcz za przynoszącą natchnienie muzę. W głębi duszy jednak aspiruje "wyżej", pragnie być aktorką i domyślamy się, że jej się udało, gdyż ramy scenariusza filmu tworzy wywiad, jaki Isabella udziela dziennikarce. Forma wywiadu ma chyba zaciekawić widza oczekującego co wydarzy się dalej, jest jednak potwornie nudna.
<br /> <br />
W nagrodę za wytrzymanie pierwszych "piętnastu minut" do filmu wplątani zostają bohaterowie, kolejno w jakiś sposób związani z Arnoldem lub Isabellą. Poznajemy też sztukę, którą reżyseruje Arnold i o rolę, w której ubiegać się będzie Izzy. Jak się okazuje, paradoksalnie treść sztuki okazuje się ściśle bliska z faktycznym życiem bohaterów filmu. Powstaje z tego istny kogel-mogel, który chyba w zamyśle autorów filmu miał być zabawnym humorem sytuacyjnym, jednak według mnie śmieszne sceny, zachowania czy sploty wydarzeń można wymienić na palcach jednej ręki. Ziewając coraz częściej i głośniej, oglądam dalej, jednak nie opuszcza mnie pytanie po co...<img src="http://www.lgukpublicity.co.uk/uk/images/phocagallery/ShesFunny/thumbs/phoca_thumb_l_sn_d14_094.jpg" style="width:35%;float:right">
<br /> <br />
Największym atutem filmu jest ciekawa postać Owena Wilsona, jednak jego gra aktorska nie porywa. Mam wrażenie, że to ta sama osoba, która przenosiła się w czasie w <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2012/09/o-ponocy-w-paryzu.html" target="_blank"> Paryżu</a> Woodego Allena. W postaci Isabelli najciekawsza jest... uroda Imogen Poots. Natomiast próba naśladowania przez nią akcentu charakterystycznego dla Europy Wschodniej jest koszmarna dla ucha (zwłaszcza dla kogoś kto ten akcent zna). Pozostałe postaci w filmie raczej niczym się nie wyróżniają i ciężko zapamiętać coś ciekawego na ich temat lub odnieść się do jakości ich wystąpienia. <br /> <br />
Przy słabej fabule, całkiem ciekawym zabiegiem scenarzysty są wszechobecne cytaty z perełek filmowych, jak choćby wspominane w filmie kilkukrotnie "Śniadanie u Tiffanego". Myślę, że gra słów i filmowe odwołania spodobają się wprawionym znawcom kina. Krytyk w kapciach przyznaje się jednak bez bicia, że wychwycił tylko nieliczne.
<br /> <br />
Macie ochotę na nudne 93 minuty? Obejrzyjcie "Dziewczynę wartą grzechu".<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/621uoBLNM2g" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Dziewczyna+warta+grzechu-2014-657155" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1767372/releaseinfo" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Ms. Pinkhttp://www.blogger.com/profile/02002176430781058585noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-27186100043836509352016-01-10T13:57:00.000+01:002016-01-11T20:38:05.368+01:00Marsjanin ***Mark Watney (Matt Damon) to członek sześcioosobowej załogi marsjańskiej misji Ares 3. W trakcie badań na obcej planecie dochodzi do wypadku, w wyniku którego Watney zostaje uderzony i odrzucony przez lecące metalowe szczątki anteny. Po krótkich i nieudanych poszukiwaniach Marka reszta załogi z powodu szalejącej burzy podejmuje decyzje o opuszczeniu Marsa. Tymczasem Mark odzyskuje przytomność. Ponieważ ma niewielkie zapasy żywności i stracił łączność z dowództwem, to jego szanse przeżycia na obcej planecie wydają się być znikome.<br />
<br />
<img src="http://media.splay.pl/wp-content/uploads/2015/08/marsjanin.png" style="float:right;width:53%">Ostatnie lata to wysyp amerykańskich produkcji związanych z tematyką podboju kosmosu przez dzielnych Amerykanów. Można się było spodziewać, że jeżeli za kolejny film o "podniebnych przygodach" kosmonautów weźmie się spec od filmów sci-fi - Ridley Scott, to zobaczymy solidny, nieco mroczny, futurystyczny obraz, który zapadnie w pamięci. Tymczasem "Marsjanin" to chyba najbardziej pogodny film w biografii Scotta i w gruncie rzeczy aż trudno uwierzyć, że jest on twórcą tego dzieła a nie np. Robert Zemeckis. Moje nawiązanie do Zemeckisa nie jest przypadkowe, bo oglądając "Marsjanina" miałem wrażenie, że oglądam coś na wzór "Cast Away", tyle że w bardziej humorystycznej wersji. Oczywiście w "Marsjaninie" zamiast samotnego rozbitka z bezludnej wyspy mamy równie samotnego kosmonautę z wyludnionej obcej planety. Jednak schemat obu historii jest ten sam. Obaj bohaterowie muszą się szybko przystosować i zaadoptować do nowej rzeczywistości, obaj są pomysłowi, wreszcie obaj pomimo wielu przeciwności losu udowadniają, że nie ma takiej rzeczy, która by złamała człowieka.<br />
<br />
Mark to skrzyżowanie Mac Gyvera i Jamesa Bonda. Z tym pierwszym łączą go zdolności do przetwarzania różnego rodzaju przedmiotów dla własnych potrzeb, tak aby wychodzić z trudnych sytuacji bez szwanku. Z drugim łączy go niezniszczalność - w trakcie oglądania filmu mamy pewność, że Mark da radę wyjść obronną ręką, nawet w najtrudniejszym momencie. Jedynie w przeciwieństwie do Bonda Watney nie musi używać broni ani pięści, ponieważ bohater, poza nieprzyjaznym Marsem, nie ma żadnego przeciwnika. Niestety brak realnego, fizycznego przeciwnika osłabia ładunek emocjonalny filmu.<br />
<br />
<img src="http://nowawarszawa.pl/wp-content/uploads/2015/09/591191_1.1-761x507.jpg" style="float:left;width:53%">Największy zarzut jaki mogę sformułować wobec "Marsjanina" to właśnie brak napięcia i dramaturgii, która powinna być związana z samą sytuacją, jaka spotkała bohatera. Jego historia jest przedstawiona w bardzo różowych barwach, od których to aż momentami mdli. Personel NASA pomimo pewnych różnic w kwestiach związanych z powołaniem misji ratunkowej dla Marka potrafi się zjednoczyć i wypracować wspólne stanowisko. Dawna załoga Watneya również decyduje się pomóc naszemu bohaterowi. W misję ratowania Marka włącza się nawet chiński rząd. A sam pobyt Watneya na Marsie, głównie dzięki jego pomysłowości, przypomina bardziej wakacje w trudnych warunkach atmosferycznych niż walkę o przetrwanie na obcej planecie. Cała rzeczywistość w filmie jest przedstawiona w bardzo uproszczony, cukierkowy sposób.<br />
<br />
Film Scotta ma jednak swoje zalety. Z pewnością jego siłą jest główny bohater i jego barwne monologi - co chociażby odróżnia "Marsjanina" od infantylnych postaci i dialogów w <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2013/12/grawitacja.html" target="_blank">"Grawitacji"</a>. Tutaj można się wręcz pośmiać z ironicznych tekstów Watneya, który nie traci pogody ducha w swoim niezwykle ciężkim położeniu. Bardzo dużo ciepła swojej postaci dał na pewno Damon, który nadaje się do ról "facetów z sąsiedztwa", czyli sympatycznych i normalnych gości, z którymi można się utożsamiać i im kibicować. Pod względem wizualnym i technicznym film ogląda się bardzo przyjemnie i - co postrzegam jako jego atut - nie ma w nim nadmiaru efekciarstwa.<br />
<br />
"Marsjanin" w Stanach zebrał bardzo pozytywne opinie, bo jest dobrze zrealizowany, zagrany i odnosi się do życia na innej planecie, co zawsze wzbudza zainteresowanie. Dla mnie to jednak kolejna hollywoodzka historia o dzielnym kosmonaucie, która niesie ze sobą niezbyt wysoką temperaturę i w gruncie rzeczy - poza humorem - nie wnosi nic nowego do kina sci-fi.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/FFPStWFY6rQ" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Marsjanin-2015-715533" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt3659388/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-10853141075955323822015-12-25T10:49:00.000+01:002015-12-25T12:10:09.864+01:00Obce niebo ****Koła historii toczą się. Będąc dzieckiem po raz pierwszy obejrzałem film oparty na faktach - "300 mil do nieba". Była to końcówka lat 80. Dwóch chłopców w koszmarnych warunkach, w podwoziu tira, dotarło z komunistycznej Polski do skandynawskiego raju na ziemi: do Szwecji (w filmie "300 mil do nieba" Szwecja została zmieniona na Danię). Nie wiedziałem, że ćwierć wieku później obejrzę film opowiadający jak się z tego raju ucieka.<br />
<br />
<img src="http://bi.gazeta.pl/im/be/27/12/z19034302Q,-Obce-niebo---rez--Dariusz-Gajewski--plakat.jpg" style="float:right;width:53%">Basia (Agnieszka Grochowska) i Marek (Bartłomiej Topa) wraz z 9 - letnią córką Ulą mieszkają w Szwecji. Basia jest masażystką, Bartek trenerem szkółki piłkarskiej. Między małżeństwem bywa różnie: czasami się kłócą, jednak w końcu dogadują się. Kochają się. Kochają na pewno swoją córkę. Zostają jednak posądzeni o znęcanie się nad dzieckiem: rozpoczyna się koszmar. Dziecko trafia do tymczasowej rodziny zastępczej. Basia i Marek walczą z bezduszną machiną urzędniczą o odzyskanie dziecka.<br />
<br />
Mamy wrażenie, że Szwedzi to roboty, automaty. Ludzie zachowujący się jak psy Pawłowa, z tymże teraz pobudzający dzwonek został zastąpiony hasłem "dobro dziecka" (przy czym definicja "dobra dziecka" znacząca odbiega tu od definicji wykładanej na fakultetach prawniczych nad Wisłą). Na każdym kroku urzędnicy powtarzają formułki: "proszę powściągnąć emocje, proszę się uspokoić". Liczy się tylko i wyłącznie prawo szwedzkie, które ochoczo i szybko pozbawia praw rodzicielskich. Państwo wie lepiej, co potrzeba dziecku, państwo jest ostateczną instancją. Więź dziecko - rodzic nie ma żadnego znaczenia, zdanie dziecka jest nieistotne "bo dziecko pewnych rzeczy nie rozumie". Polityczna poprawność sprawiła, że Szwedzi zostali rozbrojeni. Dosłownie i w przenośni. Kiedy zrozpaczona Basia prosi o pomoc swego klienta, pracownika warsztatu, tej pomocy nie otrzymuje. Potężne chłopisko, owszem chciałoby pomóc, ale nie wie jak… Jest bezradny jak małe dziecko. Co on może zrobić wobec potężnej machiny biurokratycznej? Bezradny jest również jedyny polski adwokat (Jan Englert). W filmie "Chce się żyć" ojciec głównego bohatera mówi, że są momenty, kiedy mężczyzna musi zareagować. Wydaje się, że Szwedzi zostali pozbawieni takiego podejścia. Są jak hologramy pewnego programu: mdli, niewyraźni, lunatyczni, działają właśnie podług tego programu.<br />
<br />
Dla rodziny pojawia się jednak ratunek. Tym ratunkiem jest kolega Marka Ukrainiec. Jeszcze nie zdążył nasiąknąć mentalnością szwedzką, jeszcze potrafi działać. "Powiedz tylko", zwraca się do pogrążonego w rozpaczy Marka. Jak tych słów brakuje w Szwecji, wśród Szwedów. Ukrainiec nie boi się: teraz ten słowiański zespół może dać odpór skandynawskim automatom.<br />
<br />
<img src="http://www.iluzjon.fn.org.pl/public/cache/8299-01-090000-700x700.jpg" style="float:left;width:53%">Filozof Hannah Arendt ostrzegała co może się stać jeśli ludzie staną się automatami i będą skrupulatnie wykonywać rozkazy nawet jeśli te rozkazy będą ogołocone z moralności. Urzędnik Adolf Eichmann wykonywał skrupulatnie rozkazy: stał się odpowiedzialny za śmierć 6 milionów ludzi… Nie wszyscy Szwedzi przedstawieni są filmie jako bezduszne maszyny albo inaczej: w niektórych maszynach tkwi możliwość odzyskania człowieczeństwa.
Raj kojarzy nam się z plażą, palmami, roześmianymi ludźmi. W "Obcym niebie" mamy posępne sosny, zimne wody. Jest za to całkiem spora grupa przybyszów z Afryki i Azji, ale proszę mi wierzyć: nie zyskujemy przez to pewności, że znaleźliśmy się w tropikalnym raju.<br />
<br />
Agnieszka Grochowska zagrała poprawnie tak jak i Bartłomiej Topa: mam wrażenie jakby celowo ich gra została przez reżysera w jakimś stopniu przyhamowana. Widz ma się skupić na samym problemie Szwedów - maszyn.<br />
<br />
Markowi, Basi i Uli udaje się dramatyczna ucieczka. Szwedzi zostali w swym niebie ogrodzonym sosnami. Tak sobie myślę: Theodenowie szwedzcy pozostali w Skandynawii, siedzą na tronie dobrobytu, mają zmęczoną twarz, do ich uszu sączą się cały czas zaklęcia politycznej poprawności. Theodonowie są za słabi, by reagować na gwałt dziejący się dookoła nich. Czy przybędzie do nich Gandalf ze swym utensylium?<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/vJ1hYsSMM78" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Obce+niebo-2015-723477" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt3948370/"target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr Bluehttp://www.blogger.com/profile/11300162951651364304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-8836893635953009482015-12-19T12:48:00.000+01:002015-12-23T12:35:10.283+01:00Crimson Peak. Wzgórze krwi ****“Duchy istnieją.Tyle wiem”. Tak zaczyna swoją opowieść Edith Cushing protagonistka/narratorka “Crimson Peak”, najnowszego dzieła współczesnego mistrza kina grozy Guillermo del Toro. Edith (Mia Wasikowska), córka bogatego amerykańskiego przedsiębiorcy z Buffalo jest ambitną, początkującą pisarką. Jako młoda kobieta żyjąca na przełomie XIX i XX wieku, ma pewne problemy by jej twórczość, nie będącą kolejnym romansem, ale historią z duchem w tle potraktowano poważnie. To sprawia, że tym łatwiej daje się oczarować równie tajemniczemu, co spłukanemu angielskiemu arystokracie Thomasowi Sharpe (Tom Hiddleston), który zawitał właśnie do miasta razem z siostrą Lucille (Jessica Chastain), próbując pozyskać fundusze na sfinansowanie swojego wynalazku.<br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/85/23/678523/598718.1.jpg" style="float:right;width:53%">Del Toro, przewrotnie łamiąc zasady gatunku, nie zwleka ani chwili i nie miną dwie minuty seansu, gdy na ekranie pokazuje się nam duch matki Edith w całej swej obrzydliwej krasie (btw, wygląd duchów uznałbym za zdecydowanie najsłabszy punkt wizualnej strony filmu). Robi to, gdyż “Crimson Peak” to raczej opowieść z duchami w tle niż klasyczna “opowieść o duchach”. Duchy istnieją, są dość przerażające, ale nie są motorem zdarzeń. Autor powstrzymuje się również od używania tanich trików do straszenia widzów. Najstraszniejsze są brutalne i graficznie pokazane sceny przemocy, wprowadzone na ogól z użyciem suspensu, co z jednej strony potęguje efekt, z drugiej pozwala wrażliwszym widzom we właściwym momencie odwrócić wzrok.<br />
<br />
Osobiście sklasyfikowałbym film del Toro raczej jako gotycki romans z elementami gore. Dekoracje są naprawdę przepiękne. Od pierwszych kadrów obraz naturalnie przywoływał mi na myśl estetykę znaną z dzieł Tima Burtona, chociażby “Jeźdźca bez głowy” i dla mnie jest to bardzo pozytywne skojarzenie. Wszystko jest przestylizowane do granic możliwości - rodzeństwo Sharpe tonie w kruczej czerni, Edith niczym anioł otoczony żółtą poświatą sunie po korytarzach niesamowitej, położonej na dosłownie krwawiącym wzgórzu posiadłości Sharpów. Samemu jej opisowi można by poświęcić kilka paragrafów. Może niektórych ten przesyt drażnić, jak dla mnie idealnie wpasowuje się w konwencję kostiumowego horroru (i myślę, że zapewni twórcom zwycięstwo w paru oskarowych kategoriach technicznych).<br />
<br />
Aktorzy nie zawodzą, świetna jest szczególnie Jessica Chastain. Fabuła filmu jest dość przewidywalna, ale świat stworzony w bujnej wyobraźni Guillermo del Toro jest na tyle intrygujący, że i tak jesteśmy ciekawi jak historia się dalej potoczy. Nie wiem czy “Crimson Peak” spełni oczekiwania hardkorowych fanów horroru, myślę jednak że może zyskać uznanie w oczach tych, których niesamowite historie ciekawią, choć do gatunku podchodzą “z pewną taką nieśmiałością”.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/crTag629uLM" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Crimson+Peak.+Wzg%C3%B3rze+krwi-2015-678523" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2554274/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-79978633759299212902015-11-09T20:32:00.000+01:002015-11-09T20:37:26.140+01:00Chemia ***Obolała, zmęczona chorobą Lena stoi w kuchni i przygotowuje posiłek. W tym czasie jej mąż Benek gra zapamiętale w playstation. Jest bardzo pochłonięty grą. Ta scena dużo mówi o całym filmie "Chemia". Film przypomina trochę chaotyczną grę czy teledysk z luźno powiązanymi ze sobą etapami.<br />
<br />
To film w jakimś stopniu biograficzny. Żona reżysera, Magdalena Prokopowicz zmarła na raka. W trakcie choroby założyła Fundację Rak’n’Roll, fundacja działa do dzisiaj. <br />
<br />
<img src="http://media.wplm.pl/pictures/pictures/2015/10/01/815/444/sdf.jpg" style="width:45%;float:left">Poznajemy zatem etapy przechodzenia przez chorobę nowotworową. Zmęczenie, mastektomia, łysienie, depresja: obserwujemy zmieniające się ciało głównej bohaterki. Czy mąż nadal mnie będzie kochał, kiedy stracę piersi i brwi? Czy jestem kobietą? Zniszczenie ciała powiązane jest ze zniszczeniem psychiki, rak, "cesarz wszech chorób" atakuje ciało i psychikę. Choroba dotyka całej rodziny, wpływa na relacje z mężem, dzieckiem. Etapy postępującej choroby okraszane są anonimowymi wstawkami z groźną muzyką: widzimy, że czerni jest coraz więcej, że czarne światło wypiera jasne światło. <br />
<br />
Lena decyduje się, że nie przerwie ciąży: toczyć walkę z rakiem jest trudno, ale toczyć walkę z rakiem będąc w ciąży jest jeszcze trudniej. Udaje się, w tym znaczeniu, że Lena rodzi zdrową córeczkę.<br />
<br />
Choroba staje się czarną dziurą, która wchłania wszystko, łącznie z czasem. Czasu jest coraz mniej, pojawiają się interwały: szpital, dom, szpital.<br />
<br />
<img src="http://myshowata.pl/wp-content/uploads/2015/10/materialyprasowe.jpg" style="width:45%;float:right">O czym jest "Chemia"? Chronologią choroby czy chronologią miłości, wystawionej na ciężką próbę? Krzykiem dlaczego coś takiego się wydarza? Dlaczego dotknęło to akurat nas u progu wielkiej miłości? "Gwiazd naszych wina" - odpowiadał na to pytanie tytuł innego "rakowego" filmu. Mimo zniszczenia zawsze jednak tli się nadzieja, zawsze jest to wyczekiwanie na nowy dzień.<br />
<br />
Schuchardt gra przekonywująco. Zapalczywy, zawzięty, bierze życie takim jaki ono jest. Agnieszka Żulewska udźwignęła ciężar pokazania drogi krzyżowej z chemicznymi stacjami. Rozczarowuje Danuta Stenka jako lekarz prowadząca Lenę. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Stenka zagrała już w "rakowym" filmie o siatkarce Agacie Mróz: "Nad życie". W obu filmach zagrała onkologa, który za maską surowości kryje serce nadwrażliwca. Ten sam zestaw min i gestów pani doktor może mocno zirytować.<br />
<br />
Czegoś brakuje w tym filmie. Plakaty reklamy filmu zalepiające przystanki chyba zapowiadały coś większego. Spodziewałem się traktatu o miłości, ciągu subtelnych obrazów, głębi, wzniesienia wielkiej katedry, w której miłość zwycięża śmierć. Obejrzałem zbity z desek, momentami zgrabny domek.
Czekam na film "rakowy". Subtelna gra światła słonecznego będzie przechodzić przez okna budynku przy Roetgena i Pileckiego…<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/r3MqosyhAiM" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Chemia-2015-580746" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt4088848/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr Bluehttp://www.blogger.com/profile/11300162951651364304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-52840864577701542012015-11-07T19:04:00.000+01:002015-11-08T14:47:25.814+01:00Praktykant ***Ben Whittaker (Robert De Niro) to 70-letni wdowiec, nudzący się na emeryturze. Pewnego razu starszy pan postanawia skorzystać z ogłoszenia dotyczącego stażu dla emerytów w redakcji strony internetowej poświęconej modzie prowadzonej przez Jules Ostin (Anne Hathaway) i zostaje jej praktykantem.<br />
<br />
<img src="http://media.sophisti.pl/photologue/photos/cache/fjf6FxpVK9RLlbi3g4PlyvBQ9wH8Hhoo_disp_700b.jpg" style="width:45%;float:left">"Praktykant" jako klasyczny "feel-good movie" nie wychodzi poza normy poprawnego hollywoodzkiego schematu. Role rozpisane w filmie, jak i wątek opierający się na starciu nowoczesności z tradycją, są łatwe do przewidzenia. I tak, z jednej strony mamy Jules, zabieganą bizneswoman, która nie ma czasu dla rodziny oraz Bena, uosobienie staroświeckości, dobrych manier i szarmanckości. To właśnie mężczyzna będzie mentorem w tej relacji, ponieważ uświadomi młodej szefowej, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze, stając się przy tym jej najbliższym przyjacielem i powiernikiem serca.<br />
<br />
<img src="http://my3miasto.pl/wp-content/uploads/2015/10/praktykant-600.jpg" style="width:45%;float:right">Czuć w filmie, że reżyserka Nancy Meyers jest zwolenniczką tradycji i ma sentyment do tego, co było kiedyś. Elegancki, taktowny i kulturalny Ben, ze swoimi dobrymi obyczajami i mocnym kodeksem wartości, szerzy (niczym francuska Amelia) dobro w realiach amerykańskiej korporacji. Emeryt nie tylko pomaga Jules, ale także edukuje swoich dużo młodszych kolegów z pracy, ucząc ich dobrych manier w relacjach z kobietami. Można powiedzieć, że na jego przykładzie reżyserka pokazuje jaki powinien być ideał prawdziwego mężczyzny. Ben, pomimo że nie do końca jest na topie, jeżeli chodzi o nowinki technologiczne, dzięki swojej klasie będzie miał zawsze przewagę nad dzisiejszymi wymuskanymi, wiecznymi chłopcami. Powinien być po prostu wzorem do naśladowania dla innych. <br />
<br />
"Praktykant" ma zabawne momenty, które wywołują uśmiech na twarzy, ale jeśli ktoś chce się pośmiać do rozpuku, to tego nie uświadczy. Największą wadą filmu jest jego długość, 2 godziny to przynajmniej dla mnie o jakieś 30 minut za dużo. Szczególnie, że im bliżej końca, tym mamy do czynienia z coraz bardziej przewidywalnym, ckliwym zakończeniem.<br />
<br />
De Niro dobrze wypada w roli pozytywnego bohatera. Widać, że to na tyle doświadczony i klasowy aktor, że prawdopodobnie byłby w stanie zagrać w sposób przekonujący nawet książkę telefoniczną. Jednak trudno w przypadku tego znakomitego aktora nie oprzeć się refleksji, że co najmniej od kilkunastu lat Hollywood nie potrafi zaoferować mu czegoś na miarę jego talentu i w tej chwili gra on w mało ambitnych projektach. Anne Hathaway wypada poprawnie, chociaż jej rolę równie dobrze mogłaby zagrać inna, mniej znana aktorka i nie widać by było różnicy.<br />
<br />
Film Nancy Meyers określiłbym jako nieszkodliwą dla umysłu komedię obyczajową. W sumie nic wielkiego, ale w miarę udana, odprężająca rozrywka.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/4PeWfK7N4g8" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Praktykant-2015-704026" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2361509/?ref_=ttrel_rel_tt" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-86127636307709669672015-09-12T18:16:00.000+02:002015-12-19T20:54:50.116+01:00System ****<div itemprop='review' itemscope itemtype='http://schema.org/Review'><div class="review-summary" itemprop="reviewRating" itemscope itemtype="http://schema.org/Rating"><meta itemprop="worstRating" content = "1" /><meta itemprop="bestRating" content = "6" /><span class="rating points" style="display:none"><span class="rating points" itemprop="ratingValue">4</span></span></div><div itemprop="reviewBody">“System”, oparty na powieści Tom Roba Smitha thriller Daniela Espinosy, nie zdobył uznania międzynarodowej krytyki. Zwykle nie sięgam po filmy, które na Metacriticu straszą średnią ocen 41, ale świetna obsada z naszą Agnieszką Grochowską, plus osadzenie historii w od zawsze ciekawiącej mnie rzeczywistości ZSRR skłoniły mnie by jednak dać mu szansę. <br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/74/68/667468/471620.1.jpg" style="width:45%;float:left">Autorzy zaczynają od streszczenia losów głównego protagonisty - Leo Demidowa (Tom Hardy). Urodził się na Ukrainie i stracił rodziców w wyniku Wielkiego Głodu Ukraińskiego “Hołodomor” - uznawanego dziś przez wiele krajów na świecie, w tym Polskę, za planowe ludobójstwo dokonane przez aparat stalinowski na ludności ukraińskiej pod pozorem kolektywizacji rolnictwa. Wychował się w Moskwie adoptowany przez rodzinę radzieckiego oficera. Wstąpił do armii i zawieszając flagę ZSRR na Reichstagu, trochę przypadkiem stał się symbolem radzieckiego triumfu w II wojnie światowej. <br />
<br />
Jest rok 1953. Leo ustatkował się, ma młodą żonę Raisę (Noomi Rapace) i razem z kolegą z wojska Aleksiejem (Fares Fares) jest oficerem Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR (MGM) trudniącym się poszukiwaniem wszelkiej maści zdrajców narodu. Zapewne ze względu na swoje doświadczenia życiowe nie podziela entuzjazmu swoich współpracowników do bezsensownej przemocy, mając szczególnie na sercu dobro dzieci, co nie przysparza mu w biurze przyjaciół. Gdy dodatkowo zacznie drążyć sprawę morderstwa (przecież w ZSRR takie rzeczy się nie zdarzają) syna Aleksieja, nawet status ikony nie ochroni go przed wzbudzeniem zainteresowania czujnego oka systemu.<br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/74/68/667468/564255_1.1.jpg" style="width:55%;float:right">Wątek sensacyjny, luźno inspirowany losami <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Andriej_Czikati%C5%82o">rzeźnika z Rostowa</a>, jakkolwiek popychający akcję do przodu okazał się dla autorów raczej pretekstem do nakreślenia portretu życia w stalinizmie. Nie jestem ekspertem, więc za faktyczną prawdziwość historyczną przekazu ręczyć nie mogę, ale budowany przez film klimat szarości, beznadziei i wszechobecnego zagrożenia zgadza się z moimi wyobrażeniami na temat tamtych czasów wyniesionych z książek naszej i radzieckiej literatury. Paranoiczny system, który we własnych obywatelach widzi wrogów. To że w jednej chwili, z powodu donosu torturowanej osoby, z porządnego obywatela człowiek staje się podejrzanym, a podejrzany znaczy właściwie winny, bo system się przecież nie myli. Losy Demidowa, historia jego budowanej na strachu relacji z żoną, nie są podejrzewam wcale wyjątkowe na tle tamtych czasów. Fakt, że twórcy potrzebowali uczynić z niego bohatera narodowego by jakkolwiek uwiarygodnić happy end samo w sobie dużo mówi.<br />
<br />
Film jest prawdziwą aktorską ucztą. Duet Hardy-Rapace, który świetnie się już sprawdził w <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.nl/2014/12/brudny-szmal.html">"Brudnym szmalu”</a>, tu również nie zawodzi.Tym razem jednak bardziej doceniłbym chyba kreację Noomi. Leo Hardiego jest jak najbardziej poprawny - skryty, małomówny, wrażliwy stara się zachować człowieczeństwo w nieludzkich okolicznościach. Jednak gra Rapaca sprawia, że nim z przebiegu akcji dowiemy się o jej Raisie więcej, przeczuwamy co skrywa w środku praktycznie od pierwszych kadrów. Gary Oldman w roli szefa Wolskiej milicji potwierdza, że ciągle jest w świetnej formie. Nasza Agnieszka Grochowska nie ma niestety wiele do zagrania i biorąc pod uwagę jej dorobek trudno zachwycać się tym epizodem. Niemniej przyjemnie jest zobaczyć polskiego aktora w tak znakomitym towarzystwie (prócz wspomnianych na ekranie możęmy zobaczyć jeszcze chociażby Vincenta Cassela, Charlesa Danca czy Joel Kinnamana).<br />
<br />
Nie bardzo rozumiem surowej oceny filmu Daniela Espinosy dokonanej przez międzynarodową krytykę (szczególnie w obliczu gloryfikowania produkcji w rodzaju "Wady ukrytej"). Może niektórych nie satysfakcjonować tempo akcji, może kogoś drażnić rosyjska maniera, z którą aktorzy się starają mówić, może po prostu niszczy on w niektórych zachodnich lewackich umysłach skrycie pielęgnowane wyobrażenia na temat komunizmu. Nie wiem. Moim zdaniem to więcej niż poprawny thriller, który dodatkowo ciekawie przybliża ducha czasów rzadko niestety goszczących w hollywoodzkich produkcjach.</div><br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/Hpo91tvTRHk" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<div itemprop="itemReviewed" itemscope itemtype="http://schema.org/Movie"><span style="display:none" itemprop="name">System</span><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/System+%28Child+44%29-2015-667468" target="_blank" itemprop="sameAs"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1014763/" target="_blank" itemprop="sameAs"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a></div></div>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-25570262919211945482015-08-13T16:33:00.002+02:002015-08-13T16:33:50.969+02:00Idol ***Punktem wyjścia do scenariusza "Idola" jest historia jaka przytrafiła się brytyjskiemu muzykowi Steve'owi Tilstonowi. U progu swojej kariery John Lennon i Yoko Ono napisali do niego list z propozycją wsparcia w stawianiu kroków w wielkim świecie. Niestety list nie wywarł wpływu na kierunek rozwoju kariery Steve'a, bowiem otrzymał go dopiero po około 30 latach, czyli lata po śmierci Lennona. <br/ > <br />
<img src="http://assets.rollingstone.com/assets/2015/moviereview/danny-collins-20150319/189029/large_rect/1426626695/1401x788-dda510_a1ce21c60afa49a0b98d.JPG" style="float:left;width:45%">Kreacja muzyka w "Idolu" niewiele ma wspólnego z brytyjskim pierwowzorem, poza zainspirowaniem się powyższym wydarzeniem. Danny Collins (Al Pacino) to wypalony, podstarzały gwiazdor amerykańskiej estrady. Niemłody już Danny lata spędza koncertując, odgrzewając swoje stare piosenki, wydając kolejne części "the greatest hits". Koncerty i imprezy są mocno zakrapiane alkoholem, bohater nie stroni od kokainy, ma trzykrotnie młodszą od siebie, śliczną narzeczoną, jednym słowem można jego tryb życia określić jako hulaszczy. <br /> <br />
To jak bardzo Collins nie jest spełniony ani szczęśliwy wiedzionym przez siebie stylem życia, widzimy gdy jego manager i najbliższy przyjaciel (Christopher Plummer) ofiarowuje w ramach prezentu urodzinowego odnaleziony list Lennona. W jednej chwili gwiazdor odwołuje trasę koncertową, wyjeżdża z miasta by zacząć nowe życie. Porzuca używki (no poza alkoholem) i postanawia wydać nową płytę, tym razem mniej komercyjną, z tekstami płynącymi prosto z serca. Jak się dowiadujemy Danny zatrzymuje się blisko miejsca zamieszkania syna Toma (Bobby Cannavale), którego nigdy nie poznał. Próbuje zbliżyć się do Toma, synowej (Jennifer Garner) i wnuczki oraz nawiązać z nimi relacje, na co brakowało mu odwagi od wielu lat. Tom oczywiście nie chce znać ojca, dotychczas radził sobie bez niego. Niemniej znajduje się w trudnej sytuacji finansowej i ciężko mu odmówić pomocy bogatego muzyka, tym bardziej że Danny pieniądze chce ofiarować na umożliwienie lepszego rozwoju wnuczki cierpiącej na ADHD. Dodatkowo, ze względu na swój zły stan zdrowia Tom czuje się przymuszony dać ojcu szanse.
Odmieniony Collins pomaga rodzinie (lepiej późno niż wcale), próbuje umówić się z kobietą bardziej w swoim wieku, tworzy nową piosenkę. Jednak nie jest ideałem. Aby były wzloty, musi zaliczyć również upadki...
<br /> <br />
<img src="http://static01.nyt.com/images/2015/03/15/arts/15DANNY-COLLINS1/15DANNY-COLLINS1-facebookJumbo-v2.jpg" style="float:right;width:45%">Cała opowieść jest raczej nudna i przewidywalna. Czasem bawi, innym razem ściska za serce. Nie jest to historia, którą trzeba zobaczyć, raczej nie zapadnie w pamięć na dłużej. Jednak warto zobaczyć "Idola" dla samego Ala Pacino. Tym, co zdecydowanie sprawia, że film chce się obejrzeć do końca jest właśnie jego gra. Gdy trzeba, potrafi być zmarnowanym przez dragi, "gwiazdorzącym" zrzędą, ale też wrażliwym ojcem i przyjacielem o wielkim sercu. Kunszt aktora sprawia, że jego postać jest bardzo autentyczna. Polecam zatem "Idola" fanom Pacino, mimo że chyba wolę jego gangsterskie role. Siedemdziesięciopięcioletni letni aktor jest ciągle w formie. Udowadnia, że nie ma postaci, w którą się nie wcieli, na tyle, że największy hit Dannego Collinsa "Baby doll", piosenka absolutnie nie w moim typie, której chcę słuchać, wciąż pobrzmiewa mi w uszach...
<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/AndERTFMYd4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Idol-2015-670316" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1772288/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Ms. Pinkhttp://www.blogger.com/profile/02002176430781058585noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-90842437606449316412015-08-11T14:20:00.000+02:002015-08-14T14:30:42.888+02:00Sędzia ****Hank Palmer (Robert Downey Jr.) to odnoszący spore sukcesy w dużej metropolii prawnik. Gdy pewnego dnia adwokat dowiaduje się o śmierci swojej matki, rusza do domu rodzinnego, w którym nie był od wielu lat. Tam dowiaduje się, że jego owdowiały ojciec sędzia Joseph Palmer (Robert Duvall) został oskarżony o zabójstwo. Hank postanawia dociec do prawdy, odnawiając swoje relacje z ojcem, które do specjalnie udanych, delikatnie mówiąc, nie należały.<br />
<br />
<img src="http://7.s.dziennik.pl/pliki/6741000/6741647-sedzia-643-385.jpg" style="float:left;width:50%">Reżyser David Dobkin, konstruując film, skorzystał ze sprawdzonych wzorców. Zestawił dwóch różnych charakterologicznie bohaterów, którzy są ze sobą w konflikcie. Hank to błyskotliwy cynik, wręcz prawniczy kuglarz, opierający swoje umiejętności na manipulacji świadkami i ławą przysięgłych. Taki jak na sali rozpraw jest również w kontaktach z otoczeniem. Jednak im dłużej trwa film, tym nasz bohater coraz bardziej "mięknie" i staje się ludzki. Na szczęście pozostaje przy tym złożoną osobowością, co dodaje jego postaci jeszcze większej wiarygodności. Sędziwy Joseph jest w opozycji w stosunku do syna. Wiecznie wymagający, trzymający się litery prawa, wierzący w jego uczciwość, jest do bólu surowy, chłodny emocjonalnie i pryncypialny (Hank zwraca się do ojca per "judge").<br />
<br />
"Sędzia" to klasyczny dramat obyczajowo-sądowy i jeżeli ktoś nastawia się na ciekawie poprowadzony wątek kryminalny, to niech nie robi sobie wielkich nadziei na suspens. Wątek związany z morderstwem jest zdecydowanie w tle i stanowi jedynie asumpt do pokazania złych relacji pomiędzy ojcem i synem.<br />
<br />
<img src="http://www.hollywoodreporter.com/sites/default/files/2014/06/judge_a.jpg" style="float:right;width:50%">Aktorstwo w filmie to jego największy atut. Downey Jr. znakomicie wypada w pojedynkach słownych z Duvallem, jest świetny zarówno w spokojnych, intymnych momentach jak i tych komediowych, kiedy jego bohater błyskotliwie operuje żargonem prawniczym. Równie znakomity jest Duvall. Gdyby nie genialna drugoplanowa rola J.K. Simmonsa w <a href="http://krytycywkapciach.blogspot.com/2015/01/whiplash.html" target="_blank">"Whiplash"</a>, za którą ten słusznie otrzymał Oskara, to dla mnie 84-letni Duvall byłby głównym kandydatem do zdobycia statuetki.<br />
<br />
Warto zwrócić uwagę na bardzo dobre zdjęcia Janusza Kamińskiego (ładne widoczki amerykańskich stanów Massachusetts, Indiany i Kalifornii) oraz nastrojową muzykę Thomasa Newmana, która szczególnie świetnie brzmiała w bardziej refleksyjnych chwilach.<br />
<br />
Minusem filmu jest czas jego trwania (blisko dwie i pół godziny). I nawet pomimo dynamicznych scen dwójki Downey Jr. - Duvall film pod koniec się dłuży. Średnio udanym zabiegiem był też wątek miłosny Hanka ze swoją dawną miłością licealną Samanthą (Vera Farmiga) - banalny i stanowiący zwykły wypełniacz ekranowy.<br />
<br />
Jeśli zastosować analogie filmowo-kulinarne, to "Sędziego" porównałbym do smacznej potrawy, którą jemy od lat i która cały czas nam dobrze smakuje. Podobnie jest z historią opowiedzianą w tym filmie. Wątek trudnych relacji ojcowsko-synowskich był już wielokrotnie wałkowany przez kino, ale trzeba przyznać, że dzięki grze aktorów warto taką opowieść obejrzeć (posmakować) raz jeszcze.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/80lEpQnYSuY" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<a href="http://www.filmweb.pl/film/S%C4%99dzia-2014-630714" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1872194/?ref_=nm_flmg_act_4" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-2157681306080624572015-07-25T15:05:00.000+02:002015-07-27T17:45:39.187+02:00Miłość Larsa *****Lars Lindstrom (Ryan Gosling) to samotny dziwak, mieszkający w garażu swojego starszego brata Gusa (Paul Schneider). Ten wraz ze swoją żoną Karen (Emily Mortimer) próbuje ośmielić Larsa w kontaktach z otoczeniem. W szczególności zależy im na tym, aby znalazł on sobie dziewczynę. Kiedy pewnego dnia Lars pojawia się w ich domu i przedstawia Biankę, okazuje się, że jest to… gumowa lalka.<br />
<br />
<img src="http://filmykino.pl/uploaded/photos/11020/1366394050_8_full.jpg" style="width:45%;float:left">To co zaskakuje w filmie Craiga Gillespie (reżyseria na podstawie scenariusza Nancy Oliver - nominowanego do Oskara w 2008 roku) to zdecydowanie nieamerykański klimat, momentami przypominający fabułę "Przystanku Alaska" - mojego ulubionego serialu z dzieciństwa, w którym to mieliśmy pokazany wręcz utopijny obraz małego społeczeństwa, emanującego bezinteresownością i empatią wobec bliźnich. W "Miłości Larsa" mamy również bliżej nieokreślone miasteczko, w środku zimy, gdzie czas płynie wolno, a postaci są jakby wzięte z bajki. Główny bohater filmu Lars w warunkach dużej metropolii zostałby prawdopodobnie odesłany do zamkniętego oddziału psychiatrycznego na długie leczenie. I tak też początkowo do jego problemu podchodzi Gus. Brat Larsa w pierwszym odruchu chce go wysłać do szpitala psychiatrycznego. Jednak psychiatra Dagmar (Patricia Clarkson) doradza mu, aby wraz z żoną zaakceptował on urojenie Larsa, bo tylko poprzez zrozumienie i pełną tolerancję dla jego zachowań będzie szansa dotarcia do źródła problemu młodszego brata.<br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/75/32/337532/129092.1.jpg" style="width:45%;float:right">Wydawałoby się, że zachowanie Larsa spotka się z ostracyzmem ze strony lokalnej społeczności Tymczasem mieszkańcy wobec chorego zachowują się z zadziwiającą wyrozumiałością. Ludzie wręcz się jednoczą, aby pomóc Larsowi, nie krytykują go, nie wyśmiewają. Zachowują się zupełnie wbrew utartym stereotypom, nie napiętnują dziwnego sposobu bycia chłopaka i nie wyrzucają go na margines społeczny. Lars jest traktowany jak równoprawny członek wspólnoty i dzięki takiemu a nie innemu zachowaniu powoli zaczyna wracać do zdrowia i równowagi psychicznej.<br />
<br />
Goslinga kojarzymy w większości z ról macho lub outsiderów. Tutaj gra absolutnie wbrew swojemu emploi. Lars to człowiek znerwicowany, pełen kompleksów, który boi się ciepła i bliskości. Gossling grając takie "antyciacho" znakomicie daje radę, tworząc bardzo poruszającą kreację.<br />
<br />
"Miłość Larsa" to film o tolerancji, miłości i potrzebie bliskości. O tym, że nie należy piętnować zachowań, które z pozoru mogą wydawać się nam dziwne, tylko trzeba starać się zrozumieć drugiego człowieka i zaakceptować takim jakim jest. Ten komiediodramat może i stanowi nieco odrealnioną bajkę, która dla kogoś może być nie do przyjęcia. Jednak ja nie mam nic przeciwko temu, żeby takie bajki jak najczęściej wypełniały nasze życie.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/XNcs9DrKYRU" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+Larsa-2007-337532" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt0805564/?ref_=nm_flmg_act_16" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-62230280666047419432015-07-13T20:52:00.000+02:002015-07-25T16:29:56.703+02:00W głowie się nie mieści ****Od dawna już, a z większym nasileniem od czasów Shreka, przewijają się na ekranach kin różne bajki skierowane nie tylko do dzieci ale i ich rodziców, aby zarówno najmłodsi jak i opiekunowie "rozerwali się" w kinie. Mój obiór "W głowie się nie mieści", z punktu widzenia osoby dorosłej właśnie, jest bardzo pozytywny. Autorzy "Inside out" spróbowali w bajkowy sposób przedstawić co się mieści w naszych głowach, a przede wszystkim w głowie jedenastoletniej dziewczynki Riley, która przez przeprowadzkę rodziców do San Francisco zmuszona jest opuścić szkołę, przyjaciół, treningi hokejowe swojej drużyny i zacząć wszystko od nowa. <br /> <br />
<img src="http://cdn.playbuzz.com/cdn/b929df9b-050a-4765-8270-586f43ec51df/f4e8a039-b31f-4d53-88c6-be34fc492912.jpg" style="width:45%;float:left">Poznajemy emocje jakie targają bohaterką w rozumieniu dosłownym. Zachowaniem dziewczynki steruje bowiem pięć emocji, które widzimy zaglądając do jej mózgu tj. Radość, Strach, Gniew, Odrazę i Smutek. Dominującą emocją jest, jak na dziecko przystało, Radość, ale niestety zmiana miejsca zamieszkania i zaczynanie nowej szkoły, wchodzenie w nowe relacje sprawiają, że do głosu dochodzą pozostałe emocje, a Radość niewiele może zrobić.
<br /> <br />
Trzeba przyznać, że sam pomysł na animację jest bardzo ciekawy, a w dodatku zabawny. Ukazanie "centrum dowodzenia" nie jest może abstrakcyjne, ale dzięki temu poznajemy krok po kroku jak układają się w głowie Riley wydarzenia i wspomnienia. Natomiast same emocje jako kreskówkowe ludziki są nie tylko interesująco wykreowane, ale również w swoich wypowiedziach bardzo trafnie (i nieraz prześmiesznie) oddają uczucia, jakie rządzą naszym gatunkiem w określonych sytuacjach.
Dowiadujemy się też, że te same emocje cechują psychikę innych bohaterów, ale oczywiście dominują w innych proporcjach (np. u tatusia Riley jest to gniew). I tak możemy uśmiać się do łez z reakcji zarówno dziecka jak i dorosłych, gdy za sterami w mózgu siada Gniew, Strach czy Smutek. <br /> <br />
<img src="http://static02.mediaite.com/themarysue/uploads/2015/06/23F35CC700000578-2869021-image-a-9_1418244779729.jpg" style="width:45%;float:right">Nieco nudniejsza dla widzów dorosłych jest pełna przygód podróż Radości i Smutku po organizmie dziewczynki, ale należy być wyrozumiałym, Pixar produkuje przecież filmy dla dzieci :) Niemniej, czy to z pociechami, czy bez, polecam wybranie się do kina na "W głowie się nie mieści". Warto choćby dla obejrzenia koncepcji budowy naszej psychiki, jak samej i rozrywki (wiele komedii obejrzanych w tym roku nie było nawet w kilku procentach tak zabawnych jak animacja). <br /> <br />
Twórcy chyba przewidzieli swój sukces, gdyż dali widzom małą zapowiedź kolejnej ciekawej części obejmującej dojrzewanie. Emocje będą miały tutaj niezłe pole do popisu ...<br /> <br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/OvotPsfqV7k" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/W+g%C5%82owie+si%C4%99+nie+mie%C5%9Bci-2015-682170" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2096673/releaseinfo" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Ms. Pinkhttp://www.blogger.com/profile/02002176430781058585noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-21890534625027504222015-07-11T19:32:00.000+02:002015-07-13T22:04:44.917+02:00Wada ukryta **Paul Thomas Anderson (PTA) nie boi się wyzwań i tym razem postanowił przenieść na ekran powieść Thomasa Pynchona, znanego amerykańskiego prozaika, którego twórczość nie uchodzi za prostą do adaptacji (choć osobiście nie dane było mi jej jeszcze poznać). Wybrał utwór osadzony w dobrze znanej sobie przestrzeni, do której lubi powracać w kolejnych filmach - Los Angeles, dziejący się gdzieś w latach siedemdziesiątych XX wieku - schyłku ery hipisów.<br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/73/82/607382/542821.1.jpg" style="width:45%;float:left">Takim właśnie hipisem, żyjącym mentalnie dawnymi dobrymi czasami jest Doc Sportello (Joaquin Phoenix). Doc jest również prywatnym detektywem. Któregoś wieczora jego błogą upaloną drzemkę przerwie nagłe pojawienie się dawnej sympatii Shasty (Katherine Waterston). Jak dopowiada nam z offu, oprowadzająca nas po uniwersum Doca, Sortilège (Joanna Newsom), Shasta bardzo zmieniła się od momentu rozstania. Kiedyś dziewczyna kwiat, dziś odszykowana panienka z miasta. Wszyscy bywalcy sal kinowych, ze szczególnym uwzględnieniem fanów filmu noir, wiedzą od razu, że taka wizyta oznacza dla Doca jedno - kłopoty.<br />
<br />
“Ukryta wada” to jeden z tych filmów, którego streszczanie nie ma najmniejszego sensu. Wątki mnożą się i przeplatają, galeria osobliwych postaci nieustannie rośnie (jak bardzo wystarczy spojrzeć na imponującą obsadę). Nie radzę nikomu zbyt intensywnie śledzić intrygi, można się tylko zmęczyć. Lepiej poczuć się jak turysta (chemiczne wspomaganie na pewno nie zaszkodzi) na wycieczce i na ekranie niczym przez szybę autokaru spokojnie podziwiać dawne L.A. szalone, kolorowe, spowite mgłą narkotyków. Trochę pewnie przypominające to prawdziwe L.A. tamtych czasów, trochę takie jak malowała nam je fabryka snów. <br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/73/82/607382/542831_1.1.jpg" style="width:52%;float:right">PTA to bardzo zdolny reżyser. Jeśli rozebraliśmy ten film na sceny, każda z nich oddzielnie jest fantastyczna. Kadrowanie, kolory, muzyka, gra aktorska, cytaty z innych dzieł - uczta kinomana. Skąd zatem taka niska ocena? Nie składa się to wszystko w fajną całość. Historia, jak już wspominałem, jest chaotyczna, ciągnie się i nie zmierza donikąd. Niemniej niejedną chaotyczną historię, ciekawy klimat i dobrze napisane postacie potrafią ocalić. Jedną z inspiracji PTA był chyba mój ulubiony film braci Coen “Big Lebowski”. Doc, jak "The Dude" płyną przez życie na lekkim haju, ale tylko o Docu można powiedzieć, że haj zastępuje mu osobowość. Trudno przejąć się jego losem, bardziej irytuje niż wzbudza sympatię. Jedyną bardziej wyrazistą postacią jest w tym filmie detektyw “Bigfoot” (świetny Josh Brolin). Trochę jest kolegą Doca, trochę jego oprawcą. Właściwie wszystko co interesującego dowiadujemy się o Docu pochodzi właśnie z tych paru scen z jego udziałem. <br />
<br />
PTA lubi, by ludzie, którzy zapłacili za obejrzenie jego filmu, nie wstali sprzed ekranu zbyt szybko. O ile w przypadku na przykład “Magnolii” scenariusza wystarczyło by wypełnić ekranowy czas, oglądając "Wadę ukrytą" długo przed końcem spoglądałem na zegarek, mocno czując w krzyżu każdą z 148 minut. Jest parę zabawnych momentów (choć oficjalna klasyfikacja jako komedia to moim zdaniem nadużycie), kilka zapadających w pamięć scen, ale całość bardziej przypomina ćwiczenie silnej woli widza niż rozrywkę. Polecam za to bardzo dobry trailer:<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/GrAMMtVoKBI" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Wada+ukryta-2014-607382" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt1791528/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-15387741160853399562015-06-28T18:01:00.002+02:002015-06-28T21:08:23.623+02:00Twarz anioła ***Morderstwo Meredith Kercher z 2007 roku, angielskiej studentki będącej na Erasmusie w Perugii, jak i późniejsze procesy oskarżonej o nie Amerykanki Amandy Knox i jej włoskiego chłopaka, były szeroko relacjonowane w prasie światowej, również polskiej. Powstały na ten temat książki, nakręcono telewizyjne reportaże, każdy punkt widzenia został opowiedziany, kto chciał opinię sobie wyrobił. Jednak producenci filmowi jak widać uznali, że gawiedź tematem się jeszcze nie znudziła i w ten sposób w ręce reżysera Micheala Winterbottoma i scenarzysty Paula Viragha trafiła książka Barbie Nadeau “Twarz anioła”.<br />
<br />
<img src="http://1.fwcdn.pl/ph/64/13/696413/572809_1.1.jpg" style="float:left;width:50%">Stojąc przed dylematem, jak po raz kolejny opowiedzieć historię, którą znają już wszyscy, choć nadal nikt nie wie do końca co się wydarzyło, postanowili.... zrobić film o poszukiwaniu sposobu na opowiedzenie historii, którą znają już wszyscy, ale nadal nikt nie wie, co do końca się wydarzyło. I tak protagonistą uczynili znanego reżysera Thomasa Langa (Daniel Brühl), który jednak ostatni dobry film nakręcił już cztery lata temu, a i w życiu osobistym nie bardzo mu się aktualnie układa. Powierzona mu zostaje książka, mająca stanowić podstawę filmu, opowiadająca historię morderstwa studentki. W filmie studentka nazywa się Elizabeth, a do tragicznych zdażeń doszło w Sienie, ale dedykacja filmu pamięci Meredith nie pozostawia złudzeń o jakie wydarzenia naprawdę chodzi. <br />
<br />
Thomas wyrusza do Włoch by śledzić ostatnie chwile toczącego się procesu. Dość szybko jednak orientuje się, że bardziej od samej sprawy ciekawi go międzynarodowe środowisko reporterów pracujących nad nią, a szczególnie seksowna autorka ksiażki (Kate Beckinsale). Jednak i te rozmowy, po początkowym oburzeniu na manipulacje mass mediów, nie okażą się wystarczającą inspiracją. Podczas gdy produkcyjna strona projektu (ukazana z lekkim przymrużeniem oka) będzie wyrażać coraz większe zniecierpliwienie brakiem postępów prac nad scenariuszem, nasz bohater w towarzystwie przypadkowo poznanej angielskiej studentki (Cara Delevingne) penetruje mroczne zaułki Sieny, umacniając się w przekonaniu, że jedyne co może uratować ten projekt, to mieszanka lektury “Boskiej komedii” Dantego z dużą ilością dostarczanej przez nos kokainy.<br />
<br />
Trudno jest opisać strukturę “Twarzy anioła”. Paradokumentalne wstawki mieszają się z powstającymi w wyobraźni Thomasa kadrami przyszłego filmu, jawa z narkotycznym snem. Morderstwo jest tylko punktem wyjścia, jeśli doszukiwać się, co autorzy próbowali osiągnąć, trzeba by się było chyba odwołać do słów bohatera opisującego sens “Boskiej komedii” - podróż człowieka, który pod wpływem wydarzeń (w przypadku Dantego śmierć ukochanej Beatrycze, w przypadku Thomasa rozłąka z córką o tym samym imieniu przez separację z żoną) zagubił swoją drogę w życiu i stara się ją na nowo odnaleźć. Osobiście lubię styl Winterbottoma i seans mi się specjalnie nie dłużył (choć sceny z podskakującą na trawce Elizabeth i recytowanymi z offu fragmentami “Boskiej” to przesada nawet jak na mój gust), ale muszę przyznać, że do specjalnie odkrywczych wniosków odyseja Thomasa niestety nie prowadzi. Autorzy, skacząc z tematu na temat, na żadnym nie koncentrują się wystarczająco, by powiedzieć coś istotnego. Bo że Włochy to piękny kraj, a dobro dziecka powinno być dla rodzica priorytetem, większość ludzi wie bez chodzenia do kina.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/aG3Y63RZz6g" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Twarz+anio%C5%82a-2014-696413" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2967008/" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Whitehttp://www.blogger.com/profile/11872517712869137826noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5318290362020259118.post-41122165334111928272015-05-24T11:38:00.000+02:002015-05-24T11:48:02.866+02:0072 godziny **Ethan Renner (Kevin Costner) to agent CIA, który po nieudanej akcji dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i pozostało mu kilka miesięcy życia. Renner postanawia wykorzystać ten czas na odbudowanie utraconych relacji ze swoją rodziną i zrezygnować z pracy w wywiadzie. Spokój nie jest mu jednak dany, gdy do akcji wkracza agentka Vivi Delay (Amber Heard), która za wykonanie ostatniego zlecenia (Renner ma na to zadanie 72 godziny czasu) proponuje naszemu bohaterowi lekarstwo na jego chorobę.<br />
<br />
<img src="http://media.splay.pl/wp-content/uploads/2014/03/72godziny.jpg" style="float:left;width:50%">"72 godziny" to nic innego jak do bólu przewidywalny i korzystający ze znanych stereotypów i utartych schematów obraz agenta służb, który znamy z innych filmów. Ethan jest twardy, szlachetny (bezinteresownie pomaga murzyńskiej rodzinie, która zajęła jego mieszkanie w trakcie jego pracy) i ma problemy rodzinne (żona od niego odeszła, nie zna za bardzo swojej córki). Nie zabrakło również ciągnąt do alkoholu (Renner musi od czasu do czasu "strzelić sobie z gwinta", aby złagodzić skutki choroby).<br />
<br />
<img src="http://img.interia.pl/rozrywka/nimg/p/o/Kevin_Costner_Hailee_6355473.jpg" style="float:right;width:55%">W zasadzie, gdyby nie wątek dramatu rodzinnego (Ethan wie, że zostało mu kilka miesięcy życia i desperacko próbuje się zbliżyć do swojej rodziny, którą zaniedbał), to można by "72 godziny" potraktować nieco jako pastisz kina szpiegowskiego z elementami kina sensacyjnego. Jest humor, szybka akcja, dobry Costner z autoironią, o którą bym go nie podejrzewał, radzący sobie w scenach walk równie dobrze co Liam Neeson - inny "dziadek" ze stajni Bessona. Jednak sam pomysł z chorobą głównego bohatera jest po prostu fatalny, bo kompletnie odrealniony. Ethan mdleje średnio co 20 minut, ale w krytycznych momentach potrafi się zmobilizować i spuścić łomot swoim rywalom. Innym chybionym pomysłem fabularnym jest historia czarnej familii, która uświadamia naszemu agentowi jak ważna jest rodzina. Besson nie wybronił się również przedstawieniem trudnych relacji Rennera ze swoją córką Zoe (Hailee Steinfeld). Wątek ten jest poprowadzony na poziomie oper mydlanych i nie trudno domyślić jak się zakończy.<br />
<br />
Filmu nie ratuje również Amber Heard. Owszem, miło na nią popatrzeć, ale jej rola kompletnie nic nie wnosi pod względem fabularnym. Już sam fakt, żeby robić z agentki CIA seksbombę, która zmienia kreację i fryzury równie często jak bohater grany przez Costnera mdleje z powodu choroby w trakcie akcji, jest ryzykownym zabiegiem. Ogólnie scenariusz Bessona jest na słabym poziomie, ale to nie powinno specjalnie dziwić, jeśli prześledzimy jego ostatnie filmy.<br />
<br />
"72 godziny" mogę polecić tylko oddanym wielbicielom Costnera i miłośnikom wdzięków Heard. Dla fanów spójniejszych fabuł sensacyjnych polecam zdecydowanie bardziej filmy z Neesonem w roli głównej.<br />
<br />
<iframe width="580" height="326" src="https://www.youtube.com/embed/xZboV4z86PI" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<a href="http://www.filmweb.pl/film/72+godziny-2014-656289#" target="_blank"><img src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/4a/Filmweb_pl_new_logo.png" align="right" height="14" /></a><a href="http://www.imdb.com/title/tt2172934/?ref_=ttrel_rel_tt" target="_blank"><img src="http://www.jaimecallica.com/images/imdb_logo.gif" align="right" height="14" /></a>Mr. Blondehttp://www.blogger.com/profile/15838101525796487619noreply@blogger.com0