"Połączenie" to thriller, który sprawnie łączy popularne w ostatnim czasie kino klaustrofobiczne i umiejscowienie bohatera w małym, zamkniętym pomieszczeniu (jak np. "Telefon" czy "Pogrzebany") z mrożącą krew w żyłach sekwencją (pamiętacie "Speed" i scenę, gdy Sandra Bullock rozjeżdża wózek dziecięcy? Tutaj również mamy kilka tego typu, zaskakujących scen). Pomimo że nie brakuje odwołań do utartych schematów z innych filmów, to trzeba przyznać, że reżyser Brad Anderson i scenarzysta Richard D’Ovidio kopiują wszystkie sprawdzone wzorce z wyczuciem i nie dają plamy. Plusem jest też to jak kończą całą historię - z mocnym efektem, bardzo trafiającym w mój gust.
Duet Breslin - Berry gra dobrze i sprawia, że można się mocno zaangażować w losy ich bohaterek. Casey jest mocno zdeterminowana i dzielnie walczy o swoje życie. Z kolei Jordan po błędzie kilka miesięcy temu, który kosztował życie młodą dziewczynę, jest niezwykle zmotywowana, by odkupić swoją winę. Obie aktorki mają zatem co grać. Dla mnie jednak odkryciem filmu był występ Michaela Eklunda w roli oprawcy Casey. Jego Michael Foster, poprzez swój beznamiętny wyraz twarzy i bardzo powściągliwą, ale niezwykle efektywną grę, przeraża i sprawia, że głównym bohaterkom życzy się tylko tego, aby "jak najszybciej rozwaliły tego psychola".
Co cechuje dobry thriller? Myślę, że to, aby trzymał w napięciu i wciągał. "Połączenie" zdecydowanie te kryteria spełnia i warto go obejrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz