niedziela, 11 listopada 2012

Obława ****

Dehumanizacja, surowość, brutalność, poczucie totalnej beznadziei - to motywy, które w ostatnim czasie są specjalnością Wojciecha Smarzowskiego. "Obława" Marcina Krzyształowicza niejako wpisuje się w nurt kina "depresyjnego" tworzonego przez autora "Domu złego" czy "Róży".

Głównymi postaciami filmu są partyzanci, którzy w trakcie II wojny światowej w bardzo surowych warunkach walczą z Niemcami i zdrajcami Polski. I właśnie tych ostatnich rozlicza partyzancki "cyngiel" - kapral Wydra (Marcin Dorociński), wykonujący wyroki dla Państwa Podziemnego na kolaborantach, działających na rzecz Niemców.

To, co jest niewątpliwym atutem filmu to jego klimat. Dzięki znakomitym zdjęciom Arkadiusza Tomiaka - ponury, ascetyczny, leśny krajobraz towarzyszy widzom przez cały film. Partyzanci głodują, chodzą zmarznięci, schorowani, w podartych ubraniach. Ich zachowanie również odbiega od normy przyjętej w dotychczasowych polskich filmach wojennych, bo są zaskakująco wulgarni (ich dialogi brzmią jak dla mnie momentami zbyt współcześnie). Opowieść Krzyształowicza odmitologizuje ludzkie postawy. Nie ma tradycyjnego podziału Polacy - dobrzy, Niemcy - źli. Fabuła skupia się na czterech postaciach, które nie są krystalicznie czyste, ale których postawy życiowe da się w pewnym stopniu, przynajmniej częściowo, usprawiedliwić. Mam wrażenie, że wszyscy bohaterowie w filmie mieli w sobie pokłady dobra, ale właśnie bestialska wojna zmusiła ich do zachowań, do których w normalnym życiu by się nie dopuścili. Retrospekcje wplecione w historię początkowo stwarzają wrażenie chaosu, ale pod koniec filmu znajdują logiczne uzasadnienie.

Wszyscy recenzenci chwalą Marcina Dorocińskiego. Owszem, jego rola porusza, ale dla mnie momentami aktor ten gra za bardzo "na jedną modłę" i posługuje się podobnymi środkami wyrazu, jakie można było obejrzeć u niego w jego poprzednich występach. Chętnie zobaczyłbym go w innej, mniej dramatycznej roli, bardziej cynicznej i ironicznej (jak np. w "Rewersie"). Świetnie gra Maciej Stuhr. Jego rola kolaboranta Henryka Kondolewicza jest chyba najbardziej złożoną w filmie. Początkowo pokazany jako zdrajca, później przy bliższym poznaniu zaczynamy go coraz bardziej żałować. Kolendowicz jest niespełniony emocjonalnie i fizycznie w małżeństwie, jest człowiekiem nieszczęśliwym. W pewnym sensie - dzięki grze Stuhra - jego postaci jest mi chyba najbardziej żal w filmie. Panie - Sonia Bohosiewicz i Weronika Rosati - grają dobrze i poprawnie, ale na pewno są w cieniu ról męskich.

W dramacie Krzyształowicza zabrakło mi muzyki. Pojawia się co prawda w trakcie odwetu Wydry na Niemcach nieco frywolna piosenka słuchana przez niemieckich żołnierzy, która jakby była puszczona w antytezie do zbliżających się dramatycznych wydarzeń, jednak nie ma jakiegoś stałego motywu muzycznego w trakcie filmu. Bohaterom towarzyszy leśna głusza i być może jest to celowy zabieg reżysera, aby jeszcze bardziej zwiększyć dramatyzm i napięcie, bez rozpraszania dodatkowymi efektami.

Mam mieszane uczucia, co do oceny tego filmu. Nie czuję się na tyle kompetentny, aby "wchodzić w buty historyków" i oceniać na ile ta historia odpowiada prawdzie. Zdaję sobie sprawę, że polski żołnierz nie zachowywał się jak Hans Kloss czy Janek Kos. Nie zawsze był bohaterski i heroiczny. Myślę, że pogłębianie świadomości Polaków na temat tego, co było złe w trakcie drugiej wojny światowej, jest ważne i konieczne. Tym niemniej film Krzyształowicza można ocenić w kategorii czegoś mocnego, ale pozostawiającego (przynajmniej mnie) w stanie zmęczenia psychicznego. Lubię kino, które daje chociaż odrobinę optymizmu i nadziei na lepsze jutro. "Obława" zastrzyku pozytywnej energii nie daje, ma klimat mocno dekadencki i depresyjny. Na pewno jednak skłania do refleksji i analizy ludzkich zachowań. I przede wszystkim daje do myślenia w kwestii ciężkich wyborów, których mam nadzieję, że moje i przyszłe pokolenia nigdy nie będą musiały podejmować.



10 komentarzy:

  1. Mało takich recenzji można znaleźć w sieci. Ja chciałem jedynie dodać, że jestem dopiero po spóźnionym obejrzeniu filmu i według mnie historia pokazana przez pana Marcina Krzyształowicza jest przejmująca do bólu. Głębia filmu dociera do mnie z każdą upływającą minutą. Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagi na drugoplanową rolę Bartka Żukowskiego. Według mnie świetna kreacja. To jest jeden z najistotniejszych polskich filmów. Te odgłosy lasu i zdjęcia pana Tomiaka. Po prostu sztuka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko cztery gwiazdki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiepszczone sa te wszystkie filmy ostatnie ,maja tylko uswiadamiac w poczuciu jakiegos tragizmu.W porownaniu do kina zachodniego te filmy to szmelc.Przeczytalem recencje za obejrzenie dziekuje.Kolejna tragiczna historia.Niedlugo wymysla algorytm jak wyprodukowac film w polsce... for n < koniec filmu , brod smrod i syd end.Zalosne.ta nowoczesna polska kinematografia chodzi chyba za 2 zl bo wiecej za to tylko glupi zaplaci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maciej Skibiński9 marca 2013 08:00

    Porównywanie twórczości z tego zakątka Europy do innych jest kompletną bzdurą. Historia jest tragiczna bo i losy ludzi były tragiczne. "Weszłem, pierłem, żygłem, bekłem." Poprzedni komentarz do takich należy. Żal...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem głowny problem tego filmu to scenariusz i reżyseria.Historia OK ale opowiedziana beznadziejnie.Wspaniała obsada,zdjęcia, pomysł ale dobrego filmu nie udało się zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, film był achronologiczny, ciężko się w nim połapać, za bardzo zagmatwany... Mnie nie poruszył.

      Usuń
  6. Mnie przeszkadzały tylko za częste retrospekcje,ale oceniam go na 4

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie bardzo rozumiem zachwyt nad tym filmem. Chyba nikt słuchając o czasach drugiej wojny światowej na lekcjach historii nie wyobraża sobie sielanki, więc takie "odkrywanie" na nowo, że życie AKowca w lesie do przyjemnych nie należało mnie co najmniej dziwi. Tak jak i to że byli i "dobrzy" Polacy i "źli", a wojna to nie jest miła rzecz. Dla mnie ten film nie jest mocny tylko po prostu nudny. Ożywia się trochę w okolicy zemsty kaprala, ale do tego momentu czułem się jak jeden z bohaterów rejsu - nic się nie działo. Co wnosi wątek problemów seksualnych postaci granej przez Stuhra również nie mam pojęcia. Konfidentom nie staje? Ech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no może na lekcjach historii nikt sobie sielanki nie wyobraża, ale za to polscy reżyserzy chyba tak. kryształowicz o tyle się wyróżnił, że przedstawił temat tak "zwyczajnie", przekonująco.
      To wszystko, o czym piszesz powinno byc oczywistością, a nią nie jest. Mnie Obława nie nudziła - jest oszczędna i treściwa. niezły film. Zapraszam do mnie, też nabazgrałam recenzję tego filmu.

      Usuń
  8. Ten oddzial nie wykonywal wyrokow na polakach-konfidentach cyt."My jestesmy wojsko polskie"
    Zona Kondolewicza nie miala dowodow na kolaborowanie meza(domyslala sie)ale kierowala nia chec wyeliminowania impotenta,dobry tez tesc?
    Oddzial zostal uspiony a nie otruty grzybami
    Film dedykowany ojcu dlatego mozna bylo uzyc innego slownictwa,moze nie przekazal synowi?
    Po tych prostych sprostowaniach innych wypowiedzi-polecam

    OdpowiedzUsuń