Film jest śmieszny w momentach, gdy bohater uruchamia swoją wyobraźnię i staje się kimś nadzwyczajnym (m.in. zabawna parodia „Ciekawego przypadku Benjamina Buttona”). Niestety, kiedy Walter udaje się do dalekiej Grenlandii w poszukiwania O’Connella, to mamy przydługie kino obyczajowe, w którym to główny bohater przestaje „odpływać” i zaczyna twardo stąpać po ziemi. Mitty nagle zaczyna wierzyć w siebie i wykonywać rzeczy ponadprzeciętne. Reżyser pokazuje nam, że wyobraźnia - tak ważna - nie może jednak przesłaniać prawdziwego życia, bo żyjąc marzeniami, często uciekają nam istotne rzeczy. A pewne, zwykłe sytuacje mogą być przez nas wyolbrzymiane, właśnie poprzez zbyt dużą wyobraźnię. Ponieważ jest to komedia z elementami fantastyki, stąd na wiele rzeczy w filmie trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. I tak należy chociażby pożegnać się ze zdrowo-rozsądkową logiką (Walter ot tak wyjeżdża sobie do Grenlandii, mimo że w pracy ma gorący okres i w dodatku udaje mu się od razu zdobyć bilet do tak dalekiego zakątka), jak również patrzeć przez różowe okulary na jego poczynania po wyjeździe ze Stanów.
Szkoda natomiast trochę niewykorzystanego potencjału aktorskiego. O ile Stiller gra dobrze i spokojniej niż w innych komediach to niedosytem jest to, że w filmie jest tak mało Shirley MacLaine (gra matkę Waltera) i Penna, którzy mogliby być częściej i lepiej wykorzystani.
„Sekretne życie Waltera Mitty” to przyzwoita, choć zdecydowanie zbyt mało śmieszna komedia. Niewątpliwie Stiller chciał stworzyć film bardziej refleksyjny, od tych w których dotychczas grał, ale przy tym trochę mnie zanudził i nie wyciągnął odkrywczych wniosków.
Mnie też troszeczkę Ben Stiller zniechęcał do tego filmu. Kojarzy mi się z kiepskimi komediami, czytałam tez dobrą recenzje na Media River więc pewnie się wybiorę do kina. A co sądzisz o nominacjach do Oskara?
OdpowiedzUsuńO naszych typach oskarowych, jak również o nominowanych filmach, będziemy pisać bliżej gali. Także zapraszam do śledzenia bloga.
OdpowiedzUsuń