Wszystkie perypetie Gilberta i Thomasa mają w zabawny sposób przekonać widza, że życie oparte na hedonizmie nie przyniesie człowiekowi spełnienia, a małżeństwo może być czymś wspaniałym, ale pod pewnymi warunkami. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że złe kobiety wciskając panów pod pantofel przyczyniają się do ich nieszczęścia, to jednak autor filmu odpowiedzialnością za rozpadające się związki wini też panów, którzy sami starając się być dobrymi mężami i ojcami, zapominają o własnych pasjach i potrzebach. Zawarte w filmie przesłanie, może nie rzuca na kolana, ale na pewno jest w nim sporo prawdy.
Niestety, film zawodzi od strony komediowej. Wysoka oglądalność "Wiecznych chłopców" we Francji raczej świadczy o dobrym odbiorze filmu w rodzimym kraju. Być może za sprawą niepoprawności politycznej (częste żarty na temat mniejszości narodowych), czy wyśmiania pewnych cech i aspektów codziennego życia Francuzów, humorystyka filmu bardziej trafia na rodzimy grunt.
Nie można oczekiwać od "Wiecznych chłopców" zbyt wiele, ale można w chłodny, długi, ciemny wieczór miło spędzić z nimi czas (zwłaszcza jeśli właśnie budujemy z partnerem/-rką relacje lub doskwiera nam rutyna związku już trwającego). Dla mnie jednak najnowsze komedie francuskie wciąż chowają się w cieniu "Nietykalnych".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz