piątek, 12 października 2012

Ted ***

Nie robiąca szału, chociaż chwilami bardzo śmieszna komedia Setha MacFarlane'a. Tytułowy Ted, to gadający ludzkim głosem, pluszowy miś - pijący piwo, palący zioła, wulgarny, chamski i wyzwolony seksualnie. Dodatkowo zaborczy wobec swojego jedynego przyjaciela Johna (Mark Wahlberg), który chce sobie w końcu ułożyć życie z narzeczoną Lori (Mila Kunis).

Niewątpliwie pomysł na gadającą, pluszową zabawkę, która zachowuje się tak jak człowiek, by nie powiedzieć menel, jest oryginalny. Są tutaj momenty bardzo śmieszne (chociażby bijatyka głównych bohaterów), są dowcipy sytuacyjne, żarty ze znanych osób przez naszego Tadka (fajne odniesienie do wyglądu Sinead O'Connor). Podkładający głos pod misia - MacFarlane - daje radę. Miś w jego wykonaniu potrafi w odpowiednim momencie przeobrazić się z jajcarza w smutnego pluszaka, wyglądając przy tym jak Kot w Butach ze Shreka. Co poza tym? Jest ładna Kunis, przeciętny Walhberg. Są dobre role drugoplanowe Joela McHale (jako neurotycznego szefa Lori), Giovaniego Ribisiego (psycho-fana Teda) i świetny epizod Ryana Reynoldsa. Warto też przez moment było sobie przypomnieć muzykę z "Flasha Gordona" (ulubiony film Teda i Johna) w wykonaniu zespołu Queen.

Tym niemniej jestem zaskoczony aż taką popularnością tej komedyjki. Oceny na filmwebie czy imdb są dla mnie mocno przesadzone. Sam poziom dowcipów nie różni się w sposób znaczący od opisanej przeze mnie na blogu "Bez Smyczy". A ckliwe zakończenie filmu (robione zapewne pod najmłodszą część publiki) mocno zawodzi. Cóż, myślę, że każdy z nas ma coś w sobie z dziecka i pragnął mieć w dzieciństwie kogoś takiego jak Ted. Film zatem daje pewną namiastkę realizacji dziecięcych marzeń, które warto posiadać, bo mogą się spełnić. A takie tematy są zawsze na czasie.



6 komentarzy:

  1. Akurat film mi się podobał. Humor czasami jest może za bardzo prostacki, ale więcej o tego filmu nie oczekiwałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, Kunis jest chyba więcej niż ładna:)
    poza tym dowcip faktycznie prostacki, trochę na poziomie Kac Vegas.
    A jednak chyba warto zobaczyć misia w roli innej niż przytulasek.
    Największy plus dla p. MacFarlane, głos świetnie się komponuje z dowcipem i charakterem naszego misia

    OdpowiedzUsuń
  3. I zakończenie (tj. pościg za uprowadzonym) strasznie tandeciarskie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, to pseudo-sensacyjne zakończenie było mega tandetne. W ogóle gdyby nie sam Ted, to filmu nie dałoby się oglądać, fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa i przewidywalna. Ale nie o fabułę tu chodzi, tylko o gagi, więc jako całość ujdzie, ale szału nie ma.

      Usuń
  4. Nie zgadzam się, że dowcip w tym filmie jest prostacki. Aby zrozumieć resztę humoru, który najwidoczniej jest dla wielu osób zakodowany, trzeba oglądać pionierski serial MacFarlana "Family guy".


    OdpowiedzUsuń
  5. Też właśnie napisałam o tym filmie (w końcu obejrzałam) - http://filmowykot.blogspot.com/2012/11/23-ted.html

    Fakt, końcówka jest dość tandetna ale mimo to całość ogląda się bardzo przyjemnie. I film zdecydowanie nie dla dzieci... ;)

    OdpowiedzUsuń