niedziela, 11 marca 2012

22 kule ****

Kino gangsterskie. Produkcja studia Luca Bessona. Jean Reno. Gdy ma się ochotę choć na chwilę oderwać od szarej rzeczywistości to takie trio na ogół gwarantuje, że nie zatęsknimy za nią ziewając nim pojawią się końcowe napisy.

Scenariusz roi się od klisz wałkowanych przez filmowców co najmniej od lat 20 XX wieku. Gangster, który odchodzi na emeryturę, lecz niestety starzy znajomi nie chcą o nim zapomnieć. Zemsta. Nowy zły porządek wypierający starą szkołę. Policjant (w tym wypadku policjantka) z problemem alkoholowym, ale za to niezachwianą busolą moralną. Ale to dla kinomana też ma swój urok, gdy odnajdujemy elementy ulubionych filmów. Można by się przyczepić do paru scen które znalazły się w ostatecznej wersji chyba przez przypadek (np to jak rzeczona policjantka jedzie do więzienia by spotkać się z jakimś bandytą, który później nie odegra żadnej roli w fabule), albo są po prostu dziwne, jak ta gdy Reno próbuje uratować syna przedzierając się przez zasieki, które mogły by chyba chronić północno koreańską bazę wojskową (autorzy chyba chcieli uzyskać efekt dramatycznego oczekiwania, zdąży czy nie, ja nie mogłem się przestać zastanawiać, dlaczego nie wszedł przez bramę), ale nie rażą one tak bardzo by psuć przyjemność z oglądania filmu.

Jest za to tonąca w letnim słońcu Marsylia i jej malownicze okolice pokazane na pięknych zdjęciach. Są efektowne sceny akcji, niezłe dialogi i postacie może jednowymiarowe, ale wyraźnie nakreślone i budzące jednoznaczne emocje. Mimo, że jest byłym gangsterem nie sposób nie lubić postaci Reno. Respekt który wzbudza w swoich wrogach, trudne życie które ma jakby wypisane na twarzy, nie wiem czy ktokolwiek lepiej nadawałby się do tej roli. Świetny jest również Kad Merad jako jego adwersarz. Scena w, której w końcu dochodzi do ich bezpośredniej konfrontacji jest chyba najlepsza w filmie, a słowa wypowiadane w niej przez Merada o tym, że zło to zło i wybiórcza moralność nie ma sensu, na które Reno nie znajduje odpowiedzi, można odnieść do całego gatunku i kanonu postaci które stworzył - "honorowego" gangstera (chociażby Vita Corleone).

Ogólnie, gdy przymknie się oko na drobne niedociągnięcia to ten film to po prostu dwie godziny dobrej niezobowiązującej rozrywki dla wszystkich fanów gatunku i Jeana Reno.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz