czwartek, 16 maja 2013

Życie to jest to ****

Styl Alexa de Iglesii po prostu trzeba lubić. Nie każdego będą bowiem bawić nieprawdopodobne historie wydarzające się bohaterom czy specyficzny czarny humor.

Nietypowemu wypadkowi ulega Roberto (Jose Mota), główny bohater filmu. W ruinach rzymskiego amfiteatru spada z rusztowania w taki sposób, że metalowy pręt wbija mu się w czaszkę. Roberto żyje, ale nie może się poruszyć. Lekarze nie widzą możliwości, aby zdjąć Roberta z prętu, ani też odwrotnie - wyjąć drut w taki sposób, aby mężczyzna przeżył. Widz poznaje również rodzinę poszkodowanego, żonę Luisę (Salma Hayek) i dwoje dzieci, którzy przybywają na miejsce wypadku. Luisa, choć jest w szoku, walczy o męża, rozmawiając z lekarzami i odganiając dziennikarzy i paparazzich. Natomiast "uwięziony" bohater, obawiając się, że w każdej chwili może umrzeć, chce zrobić na swoim wypadku interes życia.

Roberto kiedyś był wspaniałym marketingowcem (jako twórca hasła reklamującego cola-colę), w ostatnim czasie ma jednak kłopot ze znalezieniem pracy. Stąd też decyduje się na zarobienie na swojej potencjalnej śmierci. Ponieważ wszystkie media w kraju żyją tylko wypadkiem w amfiteatrze, postanawia wykorzystać swoje pięć minut. Historia może wydaje się zbyt prosta jak na półtoragodzinny film i fakt czasem sceny ciągną się zbyt długo, ale ratuje je dobra gra aktorska (wyróżniłabym zwłaszcza Salmę Hayek) oraz całkiem niezły dowcip.

Za sprawą dziwnego przypadku Roberta, Alex de Iglesia stara się pokazać w krzywym zwierciadle prawa, jakim rządzi się współczesny świat. Świat mediów - pogoni za sensacją, świat marketingu, który wykorzysta wszystko, aby coś zareklamować i sprzedać. I zagubionego w tym świecie, zdesperowanego człowieka, który ze względu na niezbyt udaną karierę zawodową, chce wykorzystać "życiową szansę" i dorobić się, aby zabezpieczyć rodzinę. Interesujący jest wątek bliskich Roberta. Czy przerażeni jego stanem dadzą wciągnąć się w medialny interes, czy też mąż i ojciec będzie dla nich najważniejszy? Takie banalne, ale życiowe pytania stawia Iglesia.

Film jest strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o sarkastyczną krytykę współczesnych mediów. Chyba każdy ma po dziurki w nosie dziennikarskiej jatki i bombardowania informacjami, które niekoniecznie chcemy poznać. Chociaż nie jest to żadna nowość w wątkach filmowych, to jednak scenariusz "Życia..." jest całkiem ciekawy, a mój odbiór filmu pozytywny. Iglesia pozwala pośmiać się, nabrać dystansu i zastanowić się nad tym co naprawdę dla nas ważne...


1 komentarz: