środa, 14 grudnia 2016

Pitbull. Niebezpieczne kobiety ****

Kolejna część "Pitbulla" Partyka Vegi, jak wskazuje tytuł skupia się na kobietach. Zuza (Joanna Kulig) nakrywa męża z innym facetem, rzuca dotychczasową pracę, postanawia wstąpić do Policji i czynić świat bardziej sprawiedliwym. Podobnie, zdominowana przez małżonka Jadźka (Anna Dereszowska). Skazana za morderstwo Małgorzata (Alicja Bachleda-Curuś) zrobi wszystko by chronić siebie i dziecko. Samotnie wychowująca chorego syna Porucznik Izabela (Magdalena Cielecka), bez skrupułów łamie prawo dla lepszych wyników w pracy. Każda z nich nosi w sobie inną traumę i każda może być niebezpieczna...

Mamy na planie też kilku panów. Z poprzedniego filmu zostali tylko gliniarze: Majami (Piotr Stramowski), postać która jakoś specjalnie nie urzeka oraz Gebels (Andrzej Grabowski), również rola którą ciężko uznać za szczególną. Nie sposób za to nie napomknąć o Arturze Żmijewskim, który po latach ciepłego wizerunku księdza, wraca do roli kolesia, któremu chętnie dałoby się "w mordę". Natomiast największym atutem filmu jest główna rola gangsterska. Tym razem tradycyjnego mafiosa granego przez Lindę, zastępuje wschodzący talent, Sebastian Fabijanski, obsadzony jako młody-gniewny bandzior "Cukier". Aktor znany z "Belfra", świetnie wciela się w postać, która z jednej strony jest psychopatycznym bandziorem, z drugiej zaś niemalże bohaterem romantycznym i wizjonerem inspirującym się Schopenhauerem. Chociaż bardzo przekonująca jest Cielecka, niezłą grą wykazały się Curuś i Ostaszewska, to jednak kreacja Fabijańskiego sprawia, że filmem wcale nie rządzą kobiety. Współwinna jest tutaj Joanna Kulig, której ani postać, ani gra jakoś do mnie nie trafia.

Tym razem "Pitbull" jeszcze mocniej w porównaniu do poprzedniej odsłony ("Pitbull. Nowe porządki"), zmierza w kierunku komedii niż sensacji. Główny wątek kryminalny nawiązuje do afery paliwowej, ale jest zarysowany ogólnie i szybko, tak żeby widz nie śledził zbytnio logiki działań mafii. Wielość postaci i pobocznych wątków sprawia, że fabuła jest trochę niespójna. Mimo "szarpanej" akcji film wciąga. Z zainteresowaniem śledzi się rozwój wydarzeń, mając jednak nadzieję, że polskie realia, a zwłaszcza działania policji i system więziennictwa nie wyglądają w rzeczywistości tak fatalnie jak przedstawione przez Patryka Vegę. A o minusach fabuły można zapomnieć dzięki dobrej grze aktorskiej i zabawnym scenom.

Udaje się Patrykowi Vedze rozbawić salę kinową. Chociaż niektóre sceny są absurdalne a inne tak głupie, że aż śmieszne to "Pitbull" dostarcza zabawnej rozrywki. Gdzieś w tą komedię reżyser próbuje wpleść szarą rzeczywistość. Skorumpowaną policję, niesprawiedliwe wyroki, przemoc domową. I wypada to całkiem nieźle, ale są pewne granice. Niezbyt przemawia do mnie przeplatanie lekkich dowcipów z patologią typu noworodek topiony w toalecie. Tak jakby ktoś nie mógł się zdecydować czy chce rozśmieszać czy szokować brutalnością.

"Pitbull. Niebezpieczne kobiety" nie jest arcydziełem w kategorii film sensacyjny. Należy do niego podejść z przymrużeniem oka, nastawiając się na dowcip i przyzwoitą grę aktorską. W zasadzie wrażenia po obu Pitbullach są podobne, jednak jak to zwykle przy kontynuacjach bywa, nowszą część oceniam pół oczka niżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz