poniedziałek, 13 lipca 2015

W głowie się nie mieści ****

Od dawna już, a z większym nasileniem od czasów Shreka, przewijają się na ekranach kin różne bajki skierowane nie tylko do dzieci ale i ich rodziców, aby zarówno najmłodsi jak i opiekunowie "rozerwali się" w kinie. Mój obiór "W głowie się nie mieści", z punktu widzenia osoby dorosłej właśnie, jest bardzo pozytywny. Autorzy "Inside out" spróbowali w bajkowy sposób przedstawić co się mieści w naszych głowach, a przede wszystkim w głowie jedenastoletniej dziewczynki Riley, która przez przeprowadzkę rodziców do San Francisco zmuszona jest opuścić szkołę, przyjaciół, treningi hokejowe swojej drużyny i zacząć wszystko od nowa.

Poznajemy emocje jakie targają bohaterką w rozumieniu dosłownym. Zachowaniem dziewczynki steruje bowiem pięć emocji, które widzimy zaglądając do jej mózgu tj. Radość, Strach, Gniew, Odrazę i Smutek. Dominującą emocją jest, jak na dziecko przystało, Radość, ale niestety zmiana miejsca zamieszkania i zaczynanie nowej szkoły, wchodzenie w nowe relacje sprawiają, że do głosu dochodzą pozostałe emocje, a Radość niewiele może zrobić.

Trzeba przyznać, że sam pomysł na animację jest bardzo ciekawy, a w dodatku zabawny. Ukazanie "centrum dowodzenia" nie jest może abstrakcyjne, ale dzięki temu poznajemy krok po kroku jak układają się w głowie Riley wydarzenia i wspomnienia. Natomiast same emocje jako kreskówkowe ludziki są nie tylko interesująco wykreowane, ale również w swoich wypowiedziach bardzo trafnie (i nieraz prześmiesznie) oddają uczucia, jakie rządzą naszym gatunkiem w określonych sytuacjach. Dowiadujemy się też, że te same emocje cechują psychikę innych bohaterów, ale oczywiście dominują w innych proporcjach (np. u tatusia Riley jest to gniew). I tak możemy uśmiać się do łez z reakcji zarówno dziecka jak i dorosłych, gdy za sterami w mózgu siada Gniew, Strach czy Smutek.

Nieco nudniejsza dla widzów dorosłych jest pełna przygód podróż Radości i Smutku po organizmie dziewczynki, ale należy być wyrozumiałym, Pixar produkuje przecież filmy dla dzieci :) Niemniej, czy to z pociechami, czy bez, polecam wybranie się do kina na "W głowie się nie mieści". Warto choćby dla obejrzenia koncepcji budowy naszej psychiki, jak samej i rozrywki (wiele komedii obejrzanych w tym roku nie było nawet w kilku procentach tak zabawnych jak animacja).

Twórcy chyba przewidzieli swój sukces, gdyż dali widzom małą zapowiedź kolejnej ciekawej części obejmującej dojrzewanie. Emocje będą miały tutaj niezłe pole do popisu ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz