niedziela, 12 października 2014

Mapy gwiazd ***

Podstarzała diva Havana Segrand (Julianne Moore) desperacko wierzy, że jedyną drogą na ożywienie jej podupadającej kariery, jest wcielenie się w rolę graną kiedyś przez jej zmarłą tragicznie, toksyczną matkę, ikonę kina. W uwolnieniu od demonów przeszłości pomaga Havanie samozwańczy guru leczenia holistycznego Dr. Stafford Weiss (John Cusack), przygotowujący się do promocji kolejnego swojego poradnika. Jego syn nastoletni gwiazdor Benjie Weissa (Evan Bird), stara się z kolei udowodnić producentom swojego hitu, że uporał się już z problemami narkotykowymi i gotowy jest skasować kolejny gruby czek za wystąpienie w sequelu. Nikt z nich nie jest gotowy na zamieszanie, jakie wywoła w ich życiach tajemnicza, niepozorna dziewczyna (Mia Wasikowski), która właśnie, jak tysiące przed nią, wysiadła na dworcu autobusowym w LA.

Najnowszy film David Cronenberga (otwierający tegoroczny Warszawski Festiwal Filmowy) z początku wydaje się dość mroczną satyrą na Hollywood. W cieniu palm, w pięknych posiadłościach, żyją głęboko nieszczęśliwi ludzie. Reżyser nieśpiesznie ujawnia połączenia między swoimi bohaterami, dając nam okazję przyjrzeć się "szarej codzienności" fabryki snów. Pomału jednak orientujemy się kto jest kim, na wierzch zaczynają wychodzić rodzinne sekrety, a film skręca w kierunku thrillera/horroru.

Zdecydowanie mocniejszą stroną filmu jest duszny portret mieszkańców Hollywood. Cronenberg beznamiętnie (mam wrażenie w ten sam sposób w każdym swoim filmie) filmuje swoich bohaterów, obnażając ich egocentryzm, kompletny brak empatii do tego stopnia, że widz nie wie, czy raczej śmiać się, czy być oburzonym. Doskonale gra, obsadzona trochę wbrew swojemu emploi Julianne Moore (nagrodzona za tę rolę na tegorocznym Cannes), a kroku dotrzymuje jej młody Evan Bird, jako dziwnie samo-świadomy trzynastolatek "taki hajs wykoleiłby nawet Matkę Teresę". Niestety dobre wrażenie psuje wolta gatunkowa w drugiej części filmu. Jest raczej dziwnie niż strasznie, trudno mówić o jakimś napięciu, skoro w sumie od pewnego momentu już się takiego, a nie innego rozwiązania spodziewamy i koniec końców film zostawia z wrażeniem dużego niedosytu i pytaniem czemu twórcy zdecydowali się tak, a nie inaczej poprowadzić fabułę.


2 komentarze:

  1. Bardzo trafna recenzja . Oddaje ducha filmu . Zgadzam się w 100% .

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nie gra Moore-niespełnonej aktorki w średnim wieku i Birda czyli małoletniego gwiazdora film byłby nie do oglądania.Nie wzbudza zainteresowania ani żadnych emocji.Jeżeli ktoś się uprze to dopatrzy się krytyki światka Holywood i to jest wszystko.

    OdpowiedzUsuń