piątek, 19 września 2014

Wielkie piękno **

Nie mając pomysłu na co wybrać się do kina, postanowiłam powrócić do hitów ostatniej Gali Oskarowej i sprawdzić jaki film uznała Akademia, w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, za lepszy od mojego faworyta tj. "Polowania".

Ciężko wyjaśnić fabułę "Wielkiego piękna". Główny bohater Jep Gambardella (Toni Servillo), pisarz i dziennikarz, wiedzie życie zamożnego artysty. Widzimy jak spędza czas z przyjaciółmi z elitarnego światka, a to na mocno zakrapianych balangach, a to na rozmowach o życiu i tematach dosyć intymnych. Spoglądamy na Rzym oczami Jepa, gdy samotnie spaceruje ulicami stolicy. Piękno miasta, poruszający śpiew chóru, przeplata się z ogłupiającymi narkotycznymi imprezami, transową muzyką, brzydotą ludzi i pozbawionym sensu ich relacjom.

To wszystko jest tłem do rozważań bohatera, świadomego, że nie jest już najmłodszy, o pędzącym czasie i tym, co utracił (miłość) i czego nie odnalazł (piękno). Jep poszukuje piękna, które ma być natchnieniem do napisania kolejnej powieści (dowiadujemy się, że w młodości napisał jedną, wysoko nagrodzoną).

Rozumiem ambicje filmu do wychwalania wrażliwości na sztukę. Rozumiem problem przemijania. Cieszy mnie, że bohater odkrywa, życiowe prawdy: że nie musi robić tego na co nie ma ochoty (skoro zostało mu niewiele czasu), że może przyjaciołom otwarcie powiedzieć co o nich sądzi (jest na tyle doświadczonym człowiekiem, że wie czym jest prawdziwa przyjaźń). Ale gdy tak przyglądam się światu z perspektywy bohatera nie wiem, czy mam rozumieć, że piękno jest wszędzie czy nie ma go wcale. Gdy patrzę na Rzym jego oczami, myślę, że Jep dostrzega je w owej utraconej miłości, ale również w drobnych rzeczach i istnieniach, w przyrodzie, dzieciach, zwierzętach. Tyle tylko, że aby to zrozumieć potrzebował wielu lat i docenia, gdyż zbliża się do schyłku życia. Wielu ludzi umiera, odchodzi a jemu dane jest żyć... A może to moja nadinterpretacja? Nie wiem, gdyż film w zasadzie nie ma fabuły.

Może to dobrze, gdy intencje autora nie zostają podane na tacy. Jednak chaos scen i skrawki ukazywanych wydarzeń, mimo że uważam się za osobę wrażliwą, powodują że kilka razy mam ochotę usnąć podczas filmu i nie oglądać go do końca. Czuję się zagubiona, gdy nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, a moja ciekawość nie zostaje zaspokojona, więc oglądam dalej, żeby zrozumieć. Zakończenie nie daje mi jednak wcale odpowiedzi. Kolejni bohaterowie wprowadzani do filmu raz po razie mają uświadomić nam przemijalność bytu. O pięknie i przemijaniu można jednak obejrzeć wiele filmów, moim zdaniem dużo lepszych niż nasz oskarowy hit roku 2013. Zaś o pozytywnych stronach "Wielkiego piękna" nie da się dużo napisać. Na uwagę zasługują bardzo ładne zdjęcia. Całkiem nieźle spisuje się Toni Servillo, nagrodzony między innymi za rolę w dramacie "Gomorra", wiarygodnie odgrywa zgorzknienie i zepsucie podstarzałego artysty obracającego się w elitarnym rzymskim środowisku. To tyle.

Niestety "Wielkie piękno" wieje nudą, a scenariusz i fabuła są dla mnie nielogiczne, niepełne, niedające satysfakcji w odbiorze przedstawionej historii. Być może kubeł wody wyleją na mnie wielcy znawcy kina. Jednak nie zamierzam udawać, że film do mnie trafił ani zawyżać oceny sugerując się otrzymanymi przez niego nagrodami. Takie jest skromne zdanie krytyka w kapciach, widza poszukującego filmu dającego do myślenia, a niekoniecznie przerostu formy nad treścią.

5 komentarzy:

  1. Jakie są "lepsze filmy o pięknie i przemijaniu"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terminator, ew. Przeminęło z wiatrem

      Usuń
  2. Kobieta nie mająca pojęcia co ogląda, a do tego pisząca o tym recenzje. Niesamowite. Brawo Ms. Pink

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety film okazał się nudny - a "filozoficzne" rozmyślania niestety bardzo oklepane - szkoda

    OdpowiedzUsuń
  4. Nuuuda - potwierdzam i nie da się tu doszukać jakiejś wielkiej sztuki poza tą prawdziwą Rzymu.. pełne rozczarowanie

    OdpowiedzUsuń