środa, 18 grudnia 2013

Kapitan Phillips ****

Kwiecień 2009 roku. Richard Phillips (Tom Hanks) jest kapitanem amerykańskiego kontenerowca Maersk Alabama, który przepływa w pobliżu wybrzeży Somalii. Na statek wdzierają się piraci, a Phillips robi co może, aby uratować siebie i swoją załogę.

Reżyser Paul Greengrass dosyć leniwie wprowadza w fabułę. Najpierw dowiadujemy się co nieco o głównych postaciach dramatu. Z jednej strony mamy uporządkowany świat Phillipsa, którego największym zmartwieniem jest dorastający syn. Z drugiej strony jest Somalijczyk Muse (Barkhad Abdi), dla którego każdy dzień stanowi walkę o przetrwanie w Somalii, gdzie można zostać albo rybakiem, albo morskim piratem. Tak na dobrą sprawę wyboru nie ma, bowiem kontenerowce uniemożliwiają połowy miejskim rybakom. Nierówności społeczne i negatywne skutki globalizacji są pokazane w filmie, ale twórcy nie uderzają w publicystyczne tony i skupiają się głównie na akcji.

Bo "Kapitan Phillips" to jednak przede wszystkim bardzo sprawnie poprowadzony thriller, z których Greengras jest znany (wyreżyserował chociażby cykl filmów z agentem Jasonem Bournem z Mattem Damonem w roli głównej). Są emocje, napięcie, które jest umiejętnie budowane krok po kroku przez reżysera, dobra ścieżka dźwiękowa i sugestywne zdjęcia. Wreszcie są świetnie poprowadzone postacie. Hanks jest znakomity i w zasadzie z każdą sceną jego postać nabiera coraz większego ładunku dramatycznego. A już końcówka filmu w jego wykonaniu to majstersztyk. Ciekawie i realistycznie gra naturszczyk Abdi (przed zatrudnieniem w filmie pracował jako szofer). Jego Muse to nie ideologiczny szaleniec tylko postać tragiczna, której każdy wybór będzie zły.

Pomimo niezłej reżyserii, sprawnego połączenia obu gatunków - dramatu i thrillera oraz świetnego Hanksa trudno mi jest przesadnie zachwycać się filmem. Być może jego tematyka sprawiła, że aż tak mnie nie wciągnął i w rezultacie oceniam go jako dobry, a nie wybitny. Tym niemniej warto obejrzeć ten obraz, niezależnie od tego czy znało się historię Phillipsa przed seansem, czy też nie, bo jest to bardzo solidne kino, którego nigdy za wiele.



3 komentarze:

  1. Ja nie mogłem oderwać wzroku od ekranu aż do ostatnich chwil. Świetnie budowane napięcie i Hanks po raz kolejny udowadniający, że jest po prostu wielki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak Hanksa wśród nominacji oscarowych jest dla mnie kompletnym nieporozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja trafna. Film całkiem niezły, chociaż nierówny. Najpierw napięcie sprawiające, że nie można oderwać wzroku od ekranu, potem trochę dłużyzny. Hanks jest genialny (ja także nie rozumiem braku nominacji...). Razem z Abdim tworzą wiarygodny obraz dwóch światów, dzięki czemu film nie jest tylko zwykłą biografią Philipsa, lecz również świetnym dramatem.

    OdpowiedzUsuń