piątek, 20 grudnia 2013

Grawitacja ***

Ryan Stone (Sandra Bullock) i Matt Kowalsky (George Clooney) to jedyni ocalali astronauci, po uderzeniu szczątek satelity w ich stację kosmiczną. Walczą o przetrwanie, chociaż w stanie nieważkości i mając niewielki zasób tlenu, ich powrót na Ziemię jest mało prawdopodobny.

Film ma świetne ujęcia i ... fatalny scenariusz. Zaczynając od pozytywów, efekt przedstawienia bohaterów w stanie nieważkości i zdjęcia przestrzeni kosmicznej są genialne. Oglądając "Grawitację" w 3D trzeba trzymać się fotela. Sceny, w których Ryan próbuje panować nad swoim ciałem bądź też takich, gdy Matt swobodnie poddaje się nieważkości robią wrażenie. Kapitalnie nakręcony jest nie tylko stan w jakim znajdują się bohaterowie, ale wszystko co dzieje się na ekranie od kosmicznej ciszy, po wybuchy na stacji kosmicznej, co idealnie podkreśla odpowiednio dobrana, wyśmienita muzyka.

Niestety scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Dialogi, czy też monologi bohaterów, ich postawa, są po prostu głupie. Sposób w jaki Stone i Kowalsky rozmawiają ze sobą, dodają sobie otuchy, ich zachowanie w chwilach zagrożenia życia, sprawia że boheterowie brzmią trywialnie i naiwnie. Historia Ryan i jej zwierzenia to poziom bardzo słabej opery mydlanej. Nie pomaga tutaj dobra obsada, bo aktorzy nie mają się czym wykazać (poza oczywiście walką z grawitacją). Denne dialogi czasem ratuje Clooney, gdyż przynajmniej momentami jest zabawny. Rozczarowanie przynosi jednak banalne zakończenie.

Szkoda, że pomysłodawcy "Grawitacji" nie zlecili napisania do niej bardziej ambitnego scenariusza. Mógłby wtedy powstać bardzo wciągający, dostarczający mocnych wrażeń obraz filmowy. Tym bardziej, że sposób przedstawienia w filmie praw rządzących przestrzenią kosmiczną trzyma poziom. Spostrzegawczy widzowie zauważyli jednak błędy, ciekawym polecam filmik:

1 komentarz:

  1. Przerost formy nad treścią. Ładne zdjęcia, efekty poza tym niewiele. Chyba nawet nie na 3*.

    OdpowiedzUsuń