niedziela, 17 marca 2013

80 milionów ****

Dziesięć dni przed ogłoszeniem stanu wojennego młodzi działacze dolnośląskiej "Solidarności" postanawiają wyprowadzić z wrocławskiego banku 80 milionów związkowych pieniędzy, ponieważ władze chcą wkrótce zablokować możliwość dużych wypłat. Plan jest śmiały i niebezpieczny, gdyż funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa podążają za nimi krok w krok. Głównymi pomysłodawcami akcji są Józef Pinior (Krzysztof Czeczot), Stanisław Huskowski (Wojciech Solarz) i Piotr Bednarz (Maciej Makowski). Rozpoczyna się gra pomiędzy opozycją a władzą komunistyczną, w trakcie której każdy chwyt jest dozwolony.

Historia wciąga i myślę, że nieźle oddaje klimat lat 80. Szczególnie dobrze wypadają scenki rodzajowe typowe dla tamtych lat - jak chociażby tankowanie samochodu na stacji CPN przez głównych bohaterów czy dialogi przedstawicieli władzy ludowej. Wszystko to zasługa Waldemara Krzystka, który poza dobrym przedstawieniem realiów tamtych czasów zachował autentyczność historii, nie uprawiając przy tym polskiej martyrologii i patosu. Dodatkowo potrafił "ubrać" to wszystko w gatunkowe kino rozrywkowe, z czego wyszedł przyzwoity film sensacyjny. Zaletą filmu jest też muzyka, towarzysząca bohaterom (jedyna nieścisłość w filmie - utwór "Dorosłe Dzieci" zespołu Turbo - słuchany przez jednego z bohaterów - powstał w 1982 roku, a akcja filmu toczy się pod koniec 1981 roku), której na pewno fajnie się słucha.

Jednak największym atutem filmu jest dla mnie gra Piotra Głowackiego. Aktor znakomicie wypadł w roli cynicznego i złego do szpiku kości kapitana SB - Stanisława Sobczaka. Dawno już nie widziałem tak dobrej roli szwarccharakteru w polskim kinie i Głowacki jest dla mnie absolutnym odkryciem. Zresztą również gra pozostałych głównych, nieopatrzonych aktorów, uzupełnionych przez starszych (Baka, Stroiński, Frycz, Ferency) jest na dobrym poziomie.

Myślę, że nawet jeśli ktoś będzie odczuwał niedosyt z powodu nie wgłębiania się przez reżysera w historyczne tło, czy też mało wyraziste przedstawienie niektórych postaci (Władysław Frasyniuk w wykonaniu Filipa Bobka pojawia się na pięć minut i wygląda jak model, a nie solidarnościowy działacz), to te braki nie są jakoś szczególnie znaczące.

Fajnie, że są jeszcze polscy reżyserzy, którzy potrafią nie zamęczyć widza ciężkim przekazem. Pokazać, że historię nie zawsze trzeba traktować z zadęciem i można ją przekuć na dobre kino gatunkowe, przez co staje się ona przystępniejsza i łatwiejsza w odbiorze.



3 komentarze:

  1. super film. polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego film przeszedł bez echa, może właśnie dlatego, że traktuje historię nie ''po polskiemu'', przecież być sprytnym i bohaterskim na pewno lepiej niż bohaterskim i martwym.Warto jeszcze dlatego film obejrzeć, że o czasie solidarnościowym niewiele mądrego do tej pory powiedziano!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rola ubeka wydaje się przerysowana, ale jak się zajrzy do źródeł to podobno tacy oni właśnie byli...Rzeczywiście film jest dowodem na to, że warto sięgać po nieopatrzonych aktorów, ale i ci znani stanęli na wysokości zadania, wyróżnienie dla Stroińskiego przede wszystkim!

    OdpowiedzUsuń