wtorek, 5 lutego 2013

Nic świętego ***

Jasira (Summer Bishil) to trzynastoletnia dziewczynka, z wyglądu bardzo dojrzała, która zaczyna mocno interesować się seksem i odczuwa silny popęd. Mieszka z matką, ale z uwagi na zbytnie zainteresowanie faceta mamusi Jasirą, rodzicielka postanawia oddać córkę pod opiekę ojca, Amerykanina libańskiego pochodzenia. Ojciec stara się stwarzać pozory dobrego człowieka, obywatela, a po przygarnięciu córki również ojca. Jednak tak naprawdę nie poświęca jej zbyt wiele uwagi i koncentruje się na swoim życiu i romansie z nową dziewczyną. Jasira z woli ojca zostaje opiekunką syna sąsiadów. Nie jest jej obojętny tata chłopca Pan Vuoso (Aaron Eckhart), którego zaczyna adorować. Sąsiad, jak gdyby nieświadomy, że Jasira jest jeszcze dzieckiem zbliża się do dziewczynki... Na szczęście zainteresowanie i pomocną dłoń wyciąga do niej inna sąsiadka Melina (Toni Collette), która domyśla się, że Jasira może być wykorzystywana.

Generalnie film nieustannie koncentruje się na scenach gorącego pożądania, którym ogarnięta jest dojrzewająca Jasira. W pierwszej chwili jest to przerażające, jednak być może dzięki scenom z erotycznym zabarwieniem, wykonywanym przez aktorkę wcielającą się w dziecko, autorom filmu udało się wyostrzyć problem wykorzystywania seksualnego nieletnich. Domniemywam, że autor chciał pokazać, że dziecko może wyglądać na osobę starszą, a także kusić i prowokować swoim zachowaniem jakby było starsze, ale to dorośli mają za zadanie włączyć myślenie, kontrolować swój popęd i opierać się pokusom. Dla mnie tych scen było zbyt dużo, ich bezpośredniość pozostawiła niesmak, a więc średnio do mnie trafia taka interpretacja. Film stanowi również lekcję wychowania. Oprócz naświetlania problemu pedofilii, próbuje pokazać, że dzieci muszą mieć opiekę i wsparcie bliższych. Jasira porzucona przez matkę i musztrowana przez ojca nie rozumie swoich pragnień i gubi się. Traktuje seks jako coś powszedniego i oczywistego nie mając wzorów do naśladowania.

Na tym kończą się pozytywne strony filmu. Fabuła osadzona w kontekście styku kultur amerykańskiej i Bliskiego Wschodu obnaża zachowania charakterystyczne dla tych społeczności. Tym samym dzieli ludzi na dobrych, otwartych, pomocnych i nie znających tabu Amerykanów w osobach sąsiadów, kolegów, nauczycieli Jasiry oraz złych, tyranizujących i bijących dzieci, rasistów w osobie ojca Jasiry. Co prawda Pan Vuoso, reprezentujący stronę amerykańską, jest również złą postacią w filmie, jednak jego zachowanie wydaje się być usprawiedliwiane prowokowaniem ze strony Jasiry, brakiem świadomości odnośnie wieku dziewczyny i skruchą. Zakładając, że sposób wychowania stosowany przez tatę Jasiry jest dla niego normalnym wynikającym z kultury modelem, czyli że nie ma nic złego w poniżaniu i biciu córki, narzucaniu nieuzasadnionych zakazów (np. zakaz używania tamponów), to ja nie widzę możliwości zmiany takiego zachowania. Ojciec Jasiry lekceważy symptomy problemów córki, próbuje wychowywać ją przemocą, więc nie mam nawet pewności czy fakt, że córka została wykorzystana seksualnie sprawi, że taki ojciec przejrzy na oczy. Po zastanowieniu się, uważam że nie jest on złym człowiekiem, został wychowany w innej kulturze i według niej wydaje się być dobry. Nie wypełnia dobrze obowiązków ojca, po pierwsze przez to, że nie wychowywał córki wcześniej i zwyczajnie nie odnajduje się w tej roli, po drugie na jego postępowanie wpływ miały sposób jak sam został wychowany, jaki wzorce zaciągniął z Libanu i tamtych obyczajów, np. w kwestii stosunku do kobiet. Pozostaje też pytanie czy seks wśród trzynastolatków jest czymś normalnym, gdy rozwój fizyczny nie idzie w parze z dojrzałością psychiczną, czy też film poddaje krytyce otwartość Amerykanów, u których brak tabu doprowadził do zepsucia i braku jakichkolwiek norm. Trzeba podkreślić też, że owa amerykańska otwartość też jest często pozorna. Większość bohaterów pozbawiona jest tolerancji, stąd też tytułowa "Towelhead" ma problem z zaakceptowaniem jej nie tylko przez rodziców, ale i otoczenie.

Z aktorów na pochwały zasługuje w mojej opinii jedynie Aaron Eckhart, który potrafił stworzyć niejednoznaczną postać budzącego sympatię sąsiada z typowej rodziny, jednocześnie wykorzystującego Jasirę z premedytacją, choć nie bez poczucia winy. Podziwiam tez emocje, które potrafi wzbudzić Summer Bishil. Dobrze odegrała rolę namiętnej nastolatki, pragnącej miłości i opieki, jednak trzeba zaznaczyć w tym miejscu, że aktorka miała w czasie kręcenia filmu 19 lat, więc była chyba zbyt kobieca by wyglądać na niewinne i naiwne dziecko.

Cieszę się, że są filmy próbujące poruszyć problem pedofilii, jednak mam wrażenie że film wcale jej nie napiętnuje. Dobrze też że dotyka spraw takich jak brak wychowywania i troski nad dziećmi, ale przesłanie płynące z filmu nie jest zbyt wyraźne. Może autor chciał ująć za dużo problematycznych wątków, bo podejmuje tematykę dojrzewania i wychowania, moralności, pedofilii, mniejszości narodowych i rasizmu, ale większość z nich porusza zbyt płytko. Jeśli zamysłem autora było wzbudzenie w rodzicach odpowiedzialności i zainteresowania się swoimi dorastającymi dziećmi to obawiam się że sceny orgazmów Jasiry mogę przyciągnąć do filmu nieco inną widownię. Poza tym, bardzo mocno nasuwają się porównania filmu do kultowej "Lolity", a na tym tle "Nic świętego" wypada kiepsko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz