niedziela, 10 lutego 2013

Drogówka ***

Mam mieszane uczucia, co do filmów Wojciech Smarzowskiego. Z jednej strony tworzy on historie odważne, sięga do ciekawych środków artystycznych, jest niezłym obserwatorem życia. Z drugiej strony jego filmom można jednak zarzucić to, że nie dają nadziei na lepsze jutro, są mocno depresyjne i ogólnie przygnębiają. Dlatego po "Domu złym" odpuściłem sobie oglądanie "Róży", ale zachęcony fabułą jego najnowszego filmu "Drogówka", postanowiłem rozwiać lub potwierdzić moje odczucia, co do oceny tego reżysera.

"Drogówka" to historia kilku policjantów, którzy prowadzą beztroskie życie, wspólnie imprezują, trzymają się razem. Historia się zmienia, gdy ginie jeden z nich, a głównym podejrzanym staje się sierżant Ryszard Król.

Pierwsze pół godziny ogląda się jak dobrą komedię (co prawda jak na mój gust jest zdecydowanie za dużo przekleństw i seksu), którą można porównać do najlepszych filmów Stanisława Barei. No właśnie, Smarzowski - podobnie jak kiedyś Bareja - jest dobrym obserwatorem rzeczywistości, umie dosadnie pokazać ludzkie zachowania, ośmieszyć nasze słabości, przywary. Tyle, że chyba bardziej niż twórca "Misia" reżyser "Drogówki" ma zdolność przejaskrawiania pewnych cech charakteru, uwypuklając je zbyt przesadnie. Jest to szczególnie pokazane w postaciach policjantów, granych przez Arkadiusza Jakubika, Eryka Lubosa i Jacka Braciaka, którzy są aż do bólu karykaturalni. Pierwszy z nich to seksoholik, drugi rasista, a trzeci alkoholik. Bohaterowie ci (szczególnie ten pierwszy) to ludzie prymitywni, prości i bez większych zasad. Zresztą wszystkie postacie w filmie są - delikatnie mówiąc - kontrowersyjne, bo i główny bohater - Król - grany przez Bartłomieja Topę nie jest krystaliczny. Akurat w przypadku tego reżysera taki sposób przedstawienia postaci to nic nowego, bo we wszystkich swoich filmach Smarzowski pokazuje wszystko z jak najgorszej strony - jakby wychodząc z założenia, że dla widza lepiej się sprzedaje krytyka niż pochwała. W rezultacie film uderza w poważniejsze tony i w pewnym momencie znika beztroska i zabawa na rzecz brutalności i prania brudów na wszelkich szczeblach władzy. Zaczyna się dramat kryminalny i schemat akcji typowy dla filmów Smarzowskiego, w którym reżyser czuje się chyba najlepiej.

W przeciwieństwie do oglądanego przeze mnie ostatnio "Sępa", "Drogówka" jest lepsza i równiejsza pod względem gry aktorskiej. Przede wszystkim bardzo dobry jest Topa, stanowiący całkowite przeciwieństwo bohatera granego przez Michała Żebrowskiego. Jest po prostu ludzki, naturalny, niemanieryczny. "Swój chłop" można powiedzieć, a nie zrobiony na siłę Superman. Wszystko to zasługa Topy, który bardzo realistycznie pokazał postać Króla. Dobrze też zagrali inni wykonawcy (szczególnie dobrzy - obsadzony w niewielkiej, ale znaczącej roli policjanta Marcin Dorociński oraz Andrzej Grabowski jako polityk) i można powiedzieć, że film pod względem aktorskim nie ma słabych punktów. Ponoć nazwisko "Smarzowski" stanowi już taki magnes dla polskich gwiazdek, że te są w stanie zagrać u niego nawet kilka minut, byleby tylko w ogóle zagrać. Stąd może niewielkie i mało znaczące role Macieja Stuhra, Adama Woronowicza czy Agaty Kuleszy. Ale nie czuję w "Drogówce" przesytu gwiazd.

Nowością jest sposób kręcenia filmu, który mnie jednak nieco zmęczył. Ujęcia z telefonu komórkowego czy też częste przeplatanie akcji scenami z zatrzymań ludzi przez policjantów z tytułowej drogówki, lekko irytują. No i muzyka na zakończenie - przypominająca dźwięki "brzęczących much" - nie przypadła mi do gustu.

Czy film Smarzowskiego stanowi jakiś przełom? Absolutnie nie. Walka z korupcją, ze złem, z bagnem świata współczesnego nie stanowi czegoś odkrywczego w polskim kinie. Nie jest dla mnie niczym nowym pokazywanie, że korupcja jest wszędzie i na porządku dziennym (nawet wśród młodych chłopaków uganiających się za piłką). To wszystko w lepszym lub gorszym wydaniu widzieliśmy w ostatnich filmach, opisywanych na blogu. Zakończenie, które wielu "wgniotło w fotel" też nie stanowi dla mnie czegoś spektakularnego. Reżyser absolutnie nie zaskakuje, jeśli przypomnimy sobie chociażby finał "Domu złego". Stąd głosy, że "film jest zaskakujący i powala na kolana" to spora przesada. Mnie nie powalił, ale może dlatego, że jestem ostatnio przyzwyczajony do polskich filmów, które do lekkich nie należą.

Tym filmem Smarzowski na pewno pokazał, że jest konsekwentny i ma swój styl. Ciekaw jestem czy reżyser nieco zmieni konwencję swoich filmów. Podejrzewam, że pewnie nie, skoro jego twórczość cieszy się aż taką - chociaż myślę, że przesadzoną - popularnością. W "Drogówce" nie było nic wybitnego i rewolucyjnego. Ot, solidne kino, które można obejrzeć, ale czy koniecznie warto?



15 komentarzy:

  1. Bardzo słaba recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo słaby komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry ale musze się zgodzić. Jak na filmwebie była słaba recenzja to ta jest rzeczywiście b. słaba. I oglądnij sobie "Różę" zanim użyjesz sformułowania "we wszystkich filmach Smarzowskiego", bo wychodzisz na ignoranta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie podoba Ci się żadna z recenzji, to może napisz swoją? Bo w ten sposób wychodzisz na malkontenta.

      Usuń
  4. Na filmwebie recenzja duuuużo lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  5. od dawania nadziei na lepsze jutro jest jan jakub kolski. a to jest smarzowski. proste...tylko warto być bardziej elastycznym widzem i mieć świadomość, że co film to człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  6. ....dobrze się ogląda,ani chwili nudy...tylko po wyjściu z kina dopada depresja....totalna. Naprawdę jest aż tak strasznie?....tyle wódy..tyle bagna.....nie! to jest TYLKO dobre kino!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyszedłem po godzinie nie widząc sensu w dalszym oglądaniu tego filmu. Nie wiem jak druga połowa, ale pierwsza była nudna i żenująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wg. mnie to wcale nie jest film sensu stricte o policjantach, tylko o tych złodziejach co zbili całkiem pokaźną kasę na przekręcie z budowaniem autostrad i tym podobych. Polecam, godne obejżenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie się czytało. Ja też mam mieszane uczucia do filmów Smarzowskiego. Bardziej z dzisiejszych twórców cenię Kolskiego. Film ten jednak kipi prawdziwością. Jednak jako całości dałbym 6/10.

    OdpowiedzUsuń
  10. Proponuję obejrzenie Róży, bo moim zdaniem to jest najlepszy film Smarzowskiego. Plus rewelacyjne kreacje A. Kuleszy i M. Dorocinskiego.
    I poproszę o recenzję...

    OdpowiedzUsuń
  11. "Ciekaw jestem czy reżyser nieco zmieni konwencję swoich filmów" - nie, nie zmieni, bo wie, co robi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba w recenzji mowa o jakimś innym Barei, bo podobieństw do dzieł tegoż dostrzec żem nie zdołał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko jednego Bareję - Stanisława. I pewne podobieństwo w sposobie przedstawienia rzeczywistości pomiędzy Smarzowskim a Bareją widzę, co też napisałem w recenzji. Pozdrawiam.

      Usuń
  13. Kim do cholery jest MR Blonde ??? I cała reszta anonimowych pseudo krytyków ????

    -żałosne.

    Skoro tak śmiało, opiniotwórczo chcecie wpływac na społeczenstwo, to może przedstawicie się czytelnikom...


    ...????

    OdpowiedzUsuń