sobota, 12 stycznia 2013

Hobbit. Niezwykła Podróż ****

Na początku muszę podkreślić, że nie należę do oddanych fanów Tolkiena ani filmowej trylogii "Władcy Pierścieni" oraz że oglądałam "Hobbita" w zwykłej wersji (być może osoby z wadą wzroku zgodzą się ze mną, że trzy godziny 3D jest zbytnio męczące). Poszłam zatem do kina z nastawieniem, że film jest mocno nakierowany na sceny wędrówki czy walki w trójwymiarze. Jako, że wymagam od kina czegoś więcej niż inwestycji milionów w efekty specjalne, podeszłam do filmu z rezerwą. Nie mniej jednak "Niezwykła podróż" okazała się lepsza niż oczekiwałam.

Myślę, że tworzenie filmu na bazie książki z gatunku fantastyki nie jest łatwym zadaniem. Czytając książkę, każdy na swój sposób tworzy wizje o tym, co przeczytał. Film musi sprostać tym oczekiwaniom. Tym razem sielskie, zielone krajobrazy krainy hobbitów, bajkowe i malownicze miasto elfów, mroczne podziemia goblinów i niebezpieczne tereny pełne orków, w połączeniu z cudowną muzyką (powtórzoną po części z Władcy), sprawiają że Peterowi Jacksonowi udaje się przekonać widza do swojej wersji wyobrażeń świata Tolkiena.

I tak za sprawą Hobbita, Thorina, Gandalfa, ich towarzyszy, sprzymierzeńców oraz wrogów, przepięknych krajobrazów, efektów specjalnych powstaje połączenie baśni i przygodówki, czasem z patosem i powagą, innym razem z humorem, dałam wciągnąć się w niezwykłą podróż i dotąd mi obojętny świat stworzony przez Tolkiena.

Reżyserowi powiodło się też, w moim odczuciu, stworzenie kreacji tytułowego bohatera. Nie bez znaczenia w tym przypadku pozostaje dobór aktora. Martin Freeman spisał się świetnie. Od pierwszych chwil dał się poznać z nie najlepszej strony, by potem ewoluować do roli bohatera, z którym sympatyzuję (jakież to szczęście, że roli tej nie dostał, pomimo ubiegania się, Daniel Radcliffe). Czytałam opinie, że w przypadku Bilbo Baggins'a niepotrzebnie scenariusz filmu wychodzi poza treść książki i dopowiada pewne wątki, a ścieżka kariery "od zera do bohatera" jest mało wiarygodna. Ja uważam jednak, że nie można zapominać, że cała historia jest baśnią, a skoro o Hobbicie powstają aż trzy filmy, to chyba dobrze, że jego rola jest rozbudowana.

Świetnie zagrał również Richard Armitage, odtwarzający postać Thorina Dębowej Tarczy. Potrafi ukazać widzom bohatera przepełnionego nienawiścią za to co spotkało jego oraz jego bliskich i naród, jest wiarygodny w swoim dążeniu do zdobycia utraconego królestwa i urzeka oddaniem i poświęceniem dla Krasnoludów. Choć jest niepełnym władcą - nie rządzi swoim królestwem - daje się zauważyć, że jest do owej władzy predystynowany, ma charyzmę i zdolności przywódcze. Muszę jednak zauważyć, że przewidziana w scenariuszu niechęć Thorina do nie umiejącego wojować Hobbita, zmieniająca się w wielkie uznanie dla bohaterstwa Bilbo, jest trochę banalna i naiwna. Doskonale rozumiem, że Hobbit ma się zmienić podczas swoich przygód, ale dodatkowe uwypuklanie tego faktu szacunkiem króla Krasnoludów zaczyna przypominać nawracającą się macochę kopciuszka.

Film jest dość długi, ale szybko mi zleciał. Bohaterowie dają się polubić i wciągnąć w swoją historię. Dopiero bliżej końca miałam wrażenie, że odczuwam przesyt bicia się potworów i ucieczki przed nimi. Zazwyczaj wybieram się do kina na dramaty z przesłaniem i mogłabym narzekać, że w "Hobbicie" oglądam tylko sceny walki i wędrówki i znowu walki. Nie będę jednak na to narzekać, bo taka krytyka odnosiłaby się głównie do Tolkiena, nie zaś do Petera Jacksona. "Hobbit" spełnia wszystkie cechy swojego gatunku i nie wszystkim musi się podobać. Polecam go jednak takim osobom, które nawet jeśli nie są wielbicielami fantastyki i przygodówek, to są otwarte na tego typu filmy i chętnie zobaczą baśń z ciekawymi krajobrazami i efektami. O fanach Tolkiena nie wspominam, bo wierzę, że ci pójdą do kina bez względu na recenzje.

Podsumowując w trzech słowach: film jest ładnie zrobiony, wciagajacy i przyjemny. Czekam na dalsze losy Bilbo i nawet rozważam przeczytanie "Władcy Pierścieni", ale pięć gwiazdek wolę zachować dla lepszych filmów. Komputerowe efekty i krajobrazy Nowej Zelandii to sukces podany na talerzu, a ja oczekuję, aby film wciągnął mnie czymś więcej, tylko wtedy zapamiętam go na dłużej. A w tym przypadku obawiam się, że nim doczekam się drugiej części "Hobbita", będę znów musiała obejrzeć pierwszą. Tym bardziej, że kiedy oczekiwałam na rozwój wydarzeń, pojawiły się napisy końcowe. Nie wiem czy kręcenie trzech filmów na bazie jednej książki, która w zasadzie nie dzieli się na części, jest czymś więcej niż tylko wieloletnim planem na zarabianie pieniędzy.



8 komentarzy:

  1. To nie jest recenzja tylko opowieść jak bardzo podobał się film. Brak obiektywizmu i najwyraźniej brak podstawowej wiedzy na temat recenzji. Do szkoły (podstawówka/gimnazjum) pewnie by się nadała natomiast wstyd żeby coś takiego zamieszczać w internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest blog, na którym zamieszamy własne opinie o filmach. Moją intencją jest wyrażenie jak odbieram film. A swoją drogą z definicji recenzji wynika, że jest ona subiektywna.

      Usuń
    2. Może Ty zaprezentujesz swoje "możliwosci"? Chętnie przeczytam co masz do przekazania, bo napisać 2 zdania w komentarzu - prosta sprawa.

      Usuń
  2. Może zatem spróbowałbyś swoich sił i napisał taką recenzję? Pokazałbyś wtedy próbkę swojego talentu i wiedzy.

    Co do recenzji, to fakt, że długa, ale mi się ją dobrze czyta. Autorka napisała, co jej się podobało, a co nie - a to są chyba wyznaczniki recenzji?

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc tak , każdy może pisać recenzje ,ale to nie zmienia faktu jeteś jednak amatorem . Zajmij się czymś innym niż wystawianiem recenzji bo są marne i nieobiektywne . Jako bardzo dobre oceniasz byle chłamy , a dobrym filmy oceniasz jako słabe ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, wyluzuj człowieku bo ci żyłka pęknie. Film to sztuka. Nie ma obiektywnych recenzji, każda prezentuje punkt widzenia autora. Nie zgadzasz się, twoje prawo, chcesz dyskutować, dyskutuj, ale o filmie, a nie autorze recenzji. Zresztą taki erudyta jak ty chyba bezbłędnie zinterpretuje tytuł bloga "Krytycy w kapciach" i uświadomi sobie, że nie tworzą go profesjonaliści?

    OdpowiedzUsuń
  5. "w połączeniu z cudowną muzyką (powtórzoną po części z Władców)" Z "WŁADCY" nie z "WŁADCÓW" byl tylko jeden wladca pierscienia oraz jeden wladca w tytule

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o 3 części filmowe i wyszło bez sensu...Dzięki, poprawione.

      Usuń