sobota, 1 grudnia 2012

Avengers ****

Iron Man, Captain America, Thor, Hulk, Czarna Wdowa i Hawkeye, czyli "The Avengers" (mściciele) razem na ekranie filmowym. Superbohaterowie jednoczą siły by ocalić Ziemię przed zagładą. Spełniony mokry sen fana komiksów wydawnictwa Marvel.

Ostatnimi laty mieliśmy wysyp filmów o komiksowych superbohaterach. Iron Man, Hulk, Captain America i Thor doczekali się filmów poświęconych tylko im. Najwyraźniej hollywoodzcy producenci doszli do wniosku, że przyszedł czas na superprodukcję o superbohaterach. Po ostatnich hitach naszej rodzimej kinematografii z bitwami w tytułach, już na samo słowo superprodukcja reaguję alergicznie, ale jak się okazało, nie zawsze musi być źle.

Choć historia, jak to w ekranizacjach komiksów, jest dość przewidywalna, a film trwa bite 143 minuty, to mi się nie dłużył. Zebranie w jednym miejscu tych wszystkich postaci okazało się dla scenarzystów raczej okazją niż pułapką. W towarzystwie innych superbohaterów nie wydają się aż tak bardzo super, czy też tak bardzo inni. Widzimy ich bardziej ludzką stronę. Tworzą zespół, który tylko współpracując może zwyciężyć. Ich wspólne docieranie się obserwujemy z zainteresowaniem, może trochę żarliwiej niż zwykle kibicując im w śmiertelnym starciu.

Oczywiście nie jest to kino dostarczające materiału do przemyśleń, czy refleksji, ale sądzę, że ludzie czegoś takiego oczekujący wybiorą raczej dzieła Kieślowskiego czy Bergmana. To co dostajemy to czysta rozrywka, ale na naprawdę wysokim poziomie. Zapierające dech w piersiach, ale nie męczące efekty specjalne, precyzyjna reżyseria, parada gwiazd (Roberta Downey Jr, Scarlett Johansson, Samuela L. Jacksona, nasz Jerzy Skolimowski...), które całkiem dobrze odnajdują się w kostiumach superbohaterów oraz pomysłowa fabułą sprawiają, że "Avengers" to dobra propozycja na piątkowy wieczór nie tylko dla fanów komiksów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz